Czy warto podjąć leczenie w mojej sytuacji?

Mam 34 lata. Moje życie to historia ciągłych porażek. Kilka lat temu zdiagnozowano u mnie nerwicę i dwubiegunówkę, ale przerwałam leczenie, bo uległam przekonaniu, że leczenie jest dla słabeuszy którzy wymyślają sobie choroby, a po prostu życie takie jest - nie ma lekko. Przerwałam studia, poszłam do pracy fizycznej. Przez 8 lat pracowałam dzień w dzień z weekendami na taśmie na umowę zlecenie. Mieszkam u babci, co potęguje u mnie poczucie nieudacznictwa. Nie mam znajomych. Od części sama się odseparowałam, ci którzy wiedzieli co się u mnie dzieje, odeszli z powodów jak sądzę statusowych. Byłam w 2 krótkotrwalych związkach, w których moi partnerzy traktowali mnie jako darmową zabawkę seksualną, a ja myślałam,że jesteśmy w związku... Upokarzana, błagałam żeby mnie nie zostawiali. Utaciłam całkowicie zainteresowania wczesnej młodości - nie mogłam czytać, od kilku lat nie obejrzałam żadnego filmu, bo mnie to nudzi i niecierpliwi. Wolny czas spędzałam śpiąc albo chodząc jak zwierzę w klatce po pokoju i rozmawiając ze sobą. Poznkeważ odczuwałam bardzo silną potrzebę rozwoju, czytałam na siłę i robiłam notatki, żeby całkiem nie zidiocieć. Żeby przełamać swój lęk przed szukaniem innej pracy i pustką w CV intensywnie przez 3 lata uczyłam się sama języków, czytając i słuchając, codziennie zapisywałam nowe słówka i wkuwałam w pracy. Dwa lata temu rozpoczęłam studia filologiczne. Zrobiłam ogromne postępy i zaczynam widzieć w nieco lepszych barwach swoją przyszłość. Ale jest jeden problem. Ciągle muszę walczyć ze swoimi negatywnymi myślami: że jest już za późno, że jestem żałosna w porównaniu z rówieśnikami. Tak jakby były we mnie dwie osoby. Ostatnio przepłakałam cały dzień po tym jak usłyszałam od babci, że wykładowcy mnie przepuszczają z litości, bo widzą taką "bidę" i starą babę. Czy jest konieczność podjęcia leczenia? Bardzo się boję, że stracę motywację
KOBIETA, 34 LAT ponad rok temu

Nerwica - kiedy warto udać się do specjalisty?

Mgr Anna Byczko Psychologia
43 poziom zaufania

Dzień dobry,



W Pani wypowiedzi można doszukać się bardzo wielu jasnych punktów np.: odczuwa Pani silną potrzebę rozwoju, przez 3 lata uczyła się Pani sama, z olbrzymim zawzięciem języków, w końcu zapisała się Pani na studia filologiczne. Pani determinacja jest godna podziwu!

Oczywiście dezaprobujące komentarze są bardzo krzywdzące, szczególnie jeśli słyszy się je od bliskiej osoby. Reakcja smutku i zwątpienia jest jak najbardziej ludzka i uzasadniona. Często zdarza się też, że osoby które dezaprobują wysiłki i dążenia innych, są również osobami skrzywdzonymi i z problemami. Proszę pamiętać, że nawet 80 letnie osoby podejmują się studiów na uniwersytetach trzeciego wieku, natomiast studenci w Pani wieku często pojawiają się na salach wykładowych różnych uczelni (a przepuszczanie z litości studentów zdarza się również w młodszych grupach wiekowych).

Dla Pani osobistego rozwoju zachęcam do rozmowy z psychoterapeutą, który np. będzie mógł wraz z Panią przeanalizować negatywne schematy myślenia o sobie, a także pomoże w poszukaniu konstruktywnych reakcji.



Pani opis przywiódł mi na myśl 3 pozycje książkowe, które mogłabym Pani polecić. Są to książki popularnonaukowe na temat efektywnego wprowadzania zmian w życiu oraz przekuwaniu porażek w złoto.



1. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/86365/pstryk-jak-zmieniac-zeby-zmienic



2. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/171834/sila-nawyku-dlaczego-robimy-to-co-robimy-i-jak-mozna-to-zmienic-w-zyciu-i-biznesie



a także



3. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/157466/pozytywna-psychologia-porazki-jak-z-cytryn-zrobic-lemoniade







Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty