2-3 piwa dziennie - czy to już alkoholizm?
Witam! Mam problem z mężem. Znamy się od sześciu lat. Na początku znajomości mój obecny mąż miał poważny problem alkoholowy - dziennie wypijał od 6 piw w górę. Na imprezach upijał się prawie do nieprzytomności. Na szczęście odkąd zaczął się ze mną spotykać, pracował nad tym, by ograniczać to szaleństwo. Obecnie wypija 2-3 piwa dziennie, ale o tylu to ja wiem. Dziś przekonałam się, że mój mąż wypija jeszcze po kryjomu. Otóż, byłam pewna, że jest jedno piwo w lodówce, bo sama je przekładałam. Przez przypadek zorientowałam się, że piwa już w lodówce nie ma, a była dopiero godzina 10.30! W sobotę, mój mąż również zrobił taką akcję, i wypił około godz. 11. Uważam, że jako biznesmen, który ma poważną firmę, powinien być na chodzie, a nie tylko wysyła ludzi jak gdzieś trzeba jechać samochodem. No i oczywiście dochodzą do tego kłamstwa, bo gdy zapytałam gdzie jest to piwo, do od razu odpowiedział, że oddał koledze, który dziś przyszedł na kacu. Nie udało mu się jednak zrobić ze mnie idiotki i powiedziałam mu, że myślę, że jest alkoholikiem. A on na to: „ale czy ja jestem pijany? Czy leżę n***** pod stołem?!”. Taka z nim rozmowa.
On uważa, że jak pije w domu, to nie jest alkoholizm, bo alkoholicy to sączą wódę pod sklepem. Zdaję sobie sprawę z tego, że on nie jest świadomy swojego nałogu, ale ciągłe zamartwianie się, czy jak wrócę z pracy do domu, czy będzie już po piwku, czy nie, zaczyna mnie męczyć. Mąż w sumie nie jest agresywny po piwie, ale zdarzyły się dwie sytuacje, że gdy stanowczo powiedziałam, że nie pozwolę mu wypić piwa, to on rzucił tym piwem o ścianę i wybiegł z domu. Innym razem po delikatnej kłótni na tym właśnie gruncie poszedł zabalować do kolegi i wrócił drugiego dnia po południu kompletnie zalany. Proszę mi pomóc, jak mu przetłumaczyć, że to jest problem, że nie chcę tak żyć?! Co mam zrobić, gdzie się kierować? Pozdrawiam.