Apatia, brak chęci do życia - co się ze mną dzieje?

Mam 24 lata, jestem mężczyzną, mieszkam sam, mam nie najgorsza pracę. Spokojnie utrzymuję się na, powiedzmy, przyzwoitym poziomie. Jestem od dwóch lat w stałym związku, bardzo kocham swoją dziewczynę, ale o tym później. Od pewnego czasu tj. około 1,5 roku popadam w stany ogólnej apatii, braku chęci oraz sił do czegokolwiek, Muszę tutaj nadmienić, że wiążę się to z narastającym niezadowoleniem i nieakceptowaniem rzeczywistości otaczającej mnie, negacją prawie wszystkiego (pracy, warunków, swojej postawy - min. pisanie licencjatu 2 lata, widoku z okna itd). Zrzucałem to na lenistwo, ale to chyba nie to - myślę, że to efekt, a nie przyczyna. Takie stany, uczucia, gromadzą się przez ten czas, atakują falami, nie towarzyszą przez cały czas, niestety każda fala wydaje się być intensywniejsza od poprzedniej. W czasie takiego "ataku" zapadam się w siebie odczuwam nieskończoną pustkę, wewnątrz i na zewnątrz, napady takie przytrafiają mi się głównie kiedy jestem sam. Zauważyłem spory spadek swojej aktywności w kontaktach towarzyskich, wiem, że gdybym spotkał się z kimś będąc w nie najlepszej formie byłoby mi lepiej, ale nie chcę tego, paradoksalnie nie chcę tego, co polepszyłoby moje samopoczucie. Takie depresyjne stany są przerywane stanami wręcz euforycznymi - naglę widzę parę różnych dróg dla siebie na przyszłość, różne alternatywy, które miałyby dać mi to, czego pragnę, bycie szczęśliwym, ale nie jest to konkretne - po chwili to mija i mówię sobie, że to na pewno się nie uda, wtedy ponownie "zapadam się w siebie". Ogólnie, chciałbym zmienić swoje życie, neguję większość jego aspektów, ale nie robię zupełnie nic żeby przejść do działania. Dziś, gdy miałem taki stan, pomyślałem sobie, że mogą być to początki choroby ( miewałem już takie myśli wcześniej) więc postanowiłem napisać. Wracając do tematu związku, też trochę pokrzywiona sytuacja z mojej strony. Określiłbym to delikatną obsesją na jej punkcie. Gdy jesteśmy razem z reguły jest świetnie, kiedy kontaktujemy się na odległość często ponosi mnie złość, bywam nie przyjemny, właściwie bez powodu. Jakbym wymagał skupienia uwagi na sobie tylko i wyłącznie. Bywa, że pragnę kontroli, to silniejsze ode mnie. Jestem osobą nerwową, ale często tłamszę takie uczucia jak nerwy czy stres w sobie. W ostatnim okresie nasiliły się nieznacznie uczucia bezcelowości jak i bezsilności, wydaje mi się, że moja sfera emocjonalna jest coraz bardzie wypaczona, silne emocje negatywne (złość, stres, frustracja), na przemian z stanami wręcz euforycznymi, plus apatia, obojętność, wszystko na przemian. Wystarczy już tego, i tak nie opisałem dokładnie tego co odczuwam i pewnie nie odpowiednio rozłożyłem akcenty, liczę na jakiś komentarz.

MĘŻCZYZNA, 24 LAT ponad rok temu

Witam!
Warto, aby zastanowił się Pan nad tym, co mogło spowodować zmianę samopoczucia. Może Pan skorzystać z pomocy psychologa, z którym mógłby Pan przepracować swoje relacje  z dziewczyną jak również popracować nad motywacją, czy obrazem siebie. Tendencja do negowania rzeczywistości może być ucieczką przed nią, wówczas należałoby poszukać odpowiedzi czego się Pan obawia.
Trudno za pomocą Internetu prowadzić terapię, ponieważ tylko w kontakcie bezpośrednim z psychologiem uzyska Pan wsparcie i pomoc. Również wtedy będzie mógł Pan dokładnie opowiedzieć swoje odczucia.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty