Autoagresja, depresja, myśli samobójcze - jak z tym wygrać?
Mam 17 lat, jestem osobą towarzyską i mam mnóstwo pasji, którym lubię się poświęcać. Żyję w normalnej rodzinie, no, prawie normalnej, od urodzenia wychowuję się bez ojca. W wieku 14 lat zaczęłam się okaleczać, z początku były to drobne zadrapania na nadgarstkach, z czasem mocne cięcia na rękach, blizny zostały nie tylko na rękach. Jednak nigdy nie zrobiłam nic więcej, nie zrobiłam sobie większej krzywdy, bo przyjaciele mnie wspierali i regularnie oglądali ręce, przestałam dla nich i mojego chłopaka. Z czasem zwiazek się rozpadł, z ulgą odetchnęłam, bo uciekam od toksyki w moim życiu, jednak smutek, strach i przygnębienie zaczęły powracać. Nie chciałam się znowu ciąć, więć przebijałam igłami uszy dla rozladowania napięcia, raz czy dwa razy się pocięłam, ale już tego nie robię. Niestety w domu mam zimną atmosferę, nie potrafię się przytulić do mamy, mama jest człowiekiem chłodnym i wymagającym, a nawet materialistycznym. Odwrotnie niż ja. Jestem sama, nie mam do kogo się przytulić, nie potrafię płakać. Moje kontakty z chłopakami są trudne, bardzo się boję i wstydzę, a w dodatku uchodzę za zamkniętą w sobie i niedostępną, jeżeli się do mnie nie podejdzie i nieporozmawia. Co jakiś czas mam myśli samobójcze, patrząc na okno mam ochotę wyskoczyć, boje się kiedy nie ma nikogo w domu, bo nie jestem pewna, czy nic sobie nie zrobię. Boję się samotności, dlatego unikam konfliktów ze znajomymi. Nie potrafię sobie pomóc.