Babcia podcina mi skrzydła - co robić?
Witam, mój problem jest dość skomplikowany. W tym roku zdałam maturę, dostałam się na studia dzienne oraz chciałam zaocznie w tym samym czasie skończyć studium aktorskie, ponieważ jest to moja pasja i bardzo mnie to interesuje. Wiadoma rzecz, iż jest to płatne, dość sporo, ale przekonałam babcię aby mi to zapłaciła i w końcu się zgodziła (dlatego babcię, bo rodzice już nie żyją), byłam już na pierwszym zjeździe całą sobotę i niedzielę i bardzo mi się w tej szkole podoba. Gdy wróciłam zaczęłam przegotowywać się na następny zjazd i choć było tego dużo - dałam radę, po czym moja babcia mi oznajmiła, że więcej tam nie pójdę, bo i tak nie ma perspektyw po takim kierunku. Stąd u niej taka zmiana decyzji iż rozmawiała z jakąś swoją znajomą i tamta tak jej powiedziała, choć z aktorstwem nie ma nic wspólnego...
Od tego momentu gdy mi to babcia powiedziała strasznie się załamałam. Ciągle płaczę, nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mogę sobie poradzić po prostu ze sobą :(. Dziś miałam kolejny zjazd, a ja jestem w domu :(. Jest mi bardzo przykro, a nie jestem w stanie jej przekonać, bo ona nawet nie chce ze mną rozmawiać ani słuchać tego, co ja mówię, tylko reaguje złością :(, więc rozmowy nic nie dają. A ja bardzo się zaangażowałam i potraktowałam tę szkolę równie serio jak dzienną, poznałam tam fantastycznych ludzi i choć był jeden zjazd, to już nawiązałam z nimi dobry kontakt, choć jesteśmy z rożnych stron Polski. Bardzo źle się czuję. Już nie mam siły płakać i czuję, że nie radzę sobie z tym faktem, że już tam nie pójdę:(. Myślałam o kredycie studenckim, ale mam duże obawy co do niego, z resztą gdy jej o tym powiedziałam to mnie wyśmiała :(. Co mam zrobić w takiej sytuacji? Skoro rozmowa nic nie daje, czy da się w jakiś inny sposób z tak upartymi osobami rozmawiać? W ogóle jak powinnam postąpić? Bardzo proszę o pomoc. Czekam na odpowiedź :(