Bezradność i chłopak. Co mam zrobić?
Mam problem. Od pół roku podoba mi się jeden chłopak ze szkoły, który jest dwa lata starszy. Jest bardzo nieśmiały, zresztą tak jak ja. Ostatecznie mogłabym do niego podejść, ale nie ma pretekstu, a ot tak, nie potrafię i wydaje mi się to beznadziejne podejść bez żadnego celu, bo będzie to dziwnie wyglądać - jak dla mnie, a w dodatku nie miałabym na początku o czym z nim gadać, a nie chcę z siebie zrobić idiotki. Mam już dość tego stanu. Ten chłopak jest moim ideałem. Cichy, brak dziewczyn wokół niego. I nie ma dziewczyny. Właściwie to w ogóle z dziewczynami nie gada. Chciałabym go poznać, ale wiem, że nic się raczej nie zmieni oprócz tego, że może będzie mi odpowiadał cześć na przerwach i tyle.
Z jednej strony bardzo chciałabym, żeby mi przeszło, bo nie widzę innych chłopaków oprócz niego. Niestety nie potrafi mi przejść, łudzę się jeszcze, że może jak go poznam to coś się zmieni, lecz jest to raczej niemożliwe. Nie wiem co zrobić, żeby mi przeszło. Nawet gdy o nim nie myślę i stwierdzam, że już mniej mi się podoba, to gdy go widzę, to wszystko wraca. Co mam zrobić? W dodatku nie mamy wspólnych znajomych, żeby ktoś mógłby mnie z nim poznać. Dodam jeszcze, że ten chłopak wygląda na niezaradnego i jest bardzo nieśmiały w stosunku do dziewczyn i ciągle widzę go z jednym kolegą, z którym się właściwie nie rozstaje, ten jego kolega ma dziewczynę.