Boję się, że może być to coś gorszego niż depresja...
Witam, mam 26 lat, wynajmuję mieszkanie ze znajomymi. Od dłuższego czasu jest ze mną coraz gorzej. Zdarzają mi się różne wahania nastrojów. Są okresy, gdy jestem w bardzo dobrej formie psychicznej, ale często wpadam chyba w jakieś stany depresyjne. Nie mam ochoty wtedy na nic. Powinnam szukać pracy, ale nie robię tego, trochę zawalam studia (studiuję zaocznie). Ograniczam się w tym czasie do zrobienia podstawowych rzeczy, typu zrobienie zakupów, czasem spotkam się z kimś, ale zaczęłam ostatnio unikać takich spotkań, zaczęłam odsuwać i izolować się od ludzi, bo jest mi wstyd, że prawie nic nie robię. Zaangażowałam się w wolontariat i chociaż sprawia mi to w pewnym stopniu, jak można określić, radość, to po jakimś czasie zaczęłam trochę zaniedbywać swoje obowiązki. Poznałam tam świetnego chłopaka i myślałam, że są jakieś szanse, że może jest mną zainteresowany, ale chyba trochę źle odczytałam jego intencje i teraz jest mi tylko gorzej. Czasem nie chce mi się nic robić. Najgorzej jest wieczorami, bo wtedy prawie cały czas mam ochotę płakać i nie chce mi się już żyć. Jeszcze zaczynają stresować mnie święta, bo nie chcę jechać do domu, bo mam nieciekawą sytuację, a przez to, że przez bardzo długi czas nie szukałam sobie pracy, kończą mi się pieniądze i nie chcę sama zostać na święta, mając w lodówce tylko kilka rzeczy, to pewnie w tej sytuacji nie będę mogła zrobić nic. Chciałabym pójść do lekarza, żeby sobie pomóc, ale boję się, że to może nie być depresja tylko coś innego i boję się tego strasznie.