Brak chęci do życia i myśli samobójcze

Jestem 14-letnią dziewczyną i straciłam chęć do życia. Nie wiem, co się ze mną dzieje: wszystko olewam, nic mi się nie chce, mam poczucie bezsilności, napady niekontrolowanego płaczu, nie chcę chodzić do szkoły i udaję różne choroby (potem mam paskudne wyrzuty sumienia i sprzątam wybrany pokój w domu na glanc), chociaż nic złego mnie w niej nie spotyka (nie licząc tego, że nazywają mnie dziwadłem, ale już się przyzwyczaiłam i olewam to), nienawidzę wychodzić z domu, nie lubię przebywać w tłumie (źle się wtedy czuję), nienawidzę kiedy ludzie na mnie patrzą, nienawidzę siebie (choć czasami jest odwrotnie), uważam, że jestem okropnym człowiekiem, który nigdy nie powinien się urodzić, nie mam ambicji, wszystko mnie przygnębia, często się irytuję, ostatnio mam problemy z koncentracją, ciągłe problemy ze wstawaniem i zasypianiem, czuję się pusta w środku i niekochana przez nikogo, chociaż dobrze wiem, że rodzice mnie kochają, ale i tak mam wrażenie, że wolą ode mnie moje dwie młodsze siostry, i że nie dostrzegają tego, że coś jest ze mną nie tak. A, i nie jestem pewna swojej orientacji...

Uważam, że nie powinnam być członkiem tej wspaniałej i kochającej się rodziny. Nie zasługuję na nią. Czasami przez to płaczę i uważam, że ktoś inny zasługuje na to miejsce. Nieraz próbowałam dać do zrozumienia rodzicom, że jestem inna i że chyba potrzebuję pomocy, ale kiedy tylko mama zaczynała mnie pytać, czy chcę wizytę u psychologa... Jestem nieśmiała (bardzo), więc pękałam i odpowiadałam przecząco. Martwię się o siebie. Jestem strasznie nietowarzyska i właściwie nie mam przyjaciół tylko trzy koleżanki, z którymi po szkole w ogóle nie rozmawiam. Właściwie nie mam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć, dlatego zaczęłam prowadzić pamiętnik. Niedawno przez prawie miesiąc w nim nie pisałam i dusiłam w sobie wszystkie uczucia. Miałam paskudny humor i byłam agresywna, a kiedy wreszcie sporządziłam wpis... ciągle płakałam przy jego pisaniu (na szczęście było to po godz. 23, więc nikt tego nie widział). Tnę sobie ręce i muszę to ukrywać przed rodziną i nauczycielami (jestem bojaźliwa). Bardzo się boję reakcji rodziców... Już kiedyś widzieli moje poharatane ręce i zrobili mi wykład na ten temat. Nienawidzę okłamywać innych ludzi, a zwłaszcza rodziców, ale muszę to robić, żeby nie odkryli, że mam myśli samobójcze...

Kiedyś prawie udało mi się zabić. Przygotowywałam się do tego od kilku dni. Poczekałam, aż rodzice usną i wymknęłam się oknem na dwór. Było zimno. Poszłam do stodoły mojej babci, gdzie miałam schowany kabel. Niestety był za długi i nie udało mi się go skrócić, więc postanowiłam, że zamarznę (była jesień). O 6 rano nie wytrzymałam i poszłam do babci się ogrzać. Potem bałam się wrócić do domu, a kiedy wróciłam, był tam ojciec mojego taty (nie lubię tego dziadka), który na mnie nawrzeszczał. Potem zrobił to tata, później mama do mnie przyszła i płakała... Bolało. Do tej pory na to wspomnienie mam łzy w oczach. Do dzisiaj prawie nikt nie wie o moim nieudanym samobójstwie... (wie o nim ksiądz, u którego się spowiadałam w tamtym roku). Wiem, że skrzywdzę moich rodziców, jeśli popełnię samobójstwo, ale ja nie widzę sensu mojej egzystencji. Mam wrażenie, że jestem plamą na ścianie, że tylko przeszkadzam... Nie chcę ranić moich rodziców, ale to chyba jedyne wyjście w tej sytuacji... Chyba mam depresję, ale dobrze mi z tym. I dlatego myślę, że coś jest ze mną nie tak. Nie wiem gdzie szukać pomocy. Muszę wszystko ukrywać przed rodziną. Źle się z tym czuję. Może mi pani poradzić, co mam ze sobą zrobić? Ale tak, żeby rodzice się nie dowiedzieli, że mamy psychola w rodzinie. Bardzo proszę o pomoc!

KOBIETA, 14 LAT ponad rok temu

Witam Cię serdecznie!

Przede wszystkim samobójstwo nigdy nie jest rozwiązaniem problemów – jest to ucieczka, okazanie bezsilności oraz wyrządzanie krzywdy najbliższym. Każde życie ma sens – Twoje również! Co najwyżej jeszcze go nie odkryłaś, ale to jest tylko kwestią czasu. Z Twojego listu wnoszę, że jesteś osobą wierzącą, a religia chrześcijańska zakłada ogromne poszanowanie dla życia własnego oraz życia drugiego człowieka. Pamiętaj, że podejmując jakiekolwiek decyzje masz wpływ na swoje otoczenie i niszcząc swoje życie możesz także zniszczyć życie swoich najbliższych, a tego jak widzę po Twoim liście nie chcesz.

Z Twojej wiadomości wynika, że masz bardzo kochającą rodzinę, która w każdej sytuacji jest gotowa obdarzyć Cię wsparciem – nie odrzucaj tego. Wiele osób chciałoby mieć takie oparcie, a niestety nie mogą na nie liczyć. Jesteś bardzo młoda, dopiero budujesz swoje życie, swoją przyszłość – rodzice są po to, aby Ci w tym pomóc, nie odbieraj im tej szansy. Ze swojej strony serdecznie doradzałabym Ci szczerą rozmowę z mamą – wyjaśnij Jej, co się dzieje w Twoim życiu, powiedz, jakie uczucia się w Tobie rodzą i jak ciężko jest sobie z nimi poradzić. Twoi rodzice nie będą wiedzieli, co się dzieje w Twoim życiu dopóki sama im o tym nie powiesz, nikt nie ma zdolności czytania w ludzkich myślach. Oni chcą Ci pomóc, jesteś dla nich ważna, ale dopóki nie powiesz, że potrzebujesz pomocy dopóty Oni nie będą wiedzieli, co mają zrobić. Piszesz, że brakuje Ci bliskiej osoby, której można by się zwierzyć, czemu nie chcesz by tą osobą była Twoja matka? Ona nigdy nie będzie Cię osądzać za to w bezinteresowny sposób będzie próbowała wesprzeć i pomóc w rozwiązaniu problemu. Piszesz, że jesteś nieśmiała i przy próbach szczerej rozmowy z mamą wycofujesz się z tego, co chciałaś powiedzieć. W tej sytuacji możesz postąpić nieco inaczej – napisz do Niej list. W takiej formie będziesz mogła na spokojnie przemyśleć, co chcesz jej przekazać i w jakich słowach, bądź przy tym szczera tak jak podczas pisania pamiętnika. Nie zamykaj sobie drogi do uzyskania pomocy i lepszego jutra.

Twój stan jest bardzo poważny i uważam, że konieczna jest Ci pomoc specjalisty, z tej przyczyny zachęcam Cię do skorzystania z porady psychologa. Jak piszesz mama już Ci to proponowała – nie odrzucaj tej pomocy. Twoja matka widzi, że coś jest nie tak, nie wie jednak, jaka jest tego przyczyna – ja w tak ograniczonym kontakcie internetowym też nie jestem w stanie jej poznać, a bez tego nie można ustalić planu terapii. Dlatego raz jeszcze zachęcam do skorzystania z porady psychologa. Nie obawiaj się tego, teraz może być już tylko lepiej – Twój list jest dowodem na to, że chcesz dokonać zmian w swoim życiu i nauczyć się nim cieszyć, jest dowodem na to, że wcale nie jest Ci dobrze w obecnym stanie. Nie zagłębiaj się w tę otchłań, a wyciągnij rękę po pomoc – musisz wykonać jeszcze jeden maleńki krok, aby móc zacząć budować szczęśliwe życie. Czas się otworzyć, nie możesz cały czas dusić tych emocji w sobie, trzeba się nimi dzielić z bliskimi. W przeciwnym, bowiem razie powstaje bardzo silne napięcie wewnętrzne, które Ty niestety nauczyłaś się rozładowywać poprzez samookaleczenie, a to jest droga donikąd.

Kończąc chcę Ci podać jeszcze numer telefonu zaufania dla osób w kryzysie emocjonalnym, jest to: 116 123 (czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od 14.00 do 22.00). Tutaj zawsze uzyskasz doraźną pomoc. W chwili, gdy będziesz czuła narastające napięcie nie sięgaj po żyletkę, a po telefon i wykręć ten numer – rozmowa o wiele lepiej rozładowuje emocje, a przy tym nie pozostawia poczucia winy. Spróbuj teraz pomóc sama sobie i otwórz się na ludzi, którym nie jesteś obojętna. Nie zaniżaj także własnej wartości – nie jesteś „psycholem” i Twoja rodzina na pewno nie będzie myślała o Tobie w takich kategoriach. W moim odczuciu jesteś bardzo wrażliwą dziewczyną, która nieco się zagubiła w swoim życiu i teraz potrzebuje pomocy – pamiętaj jednak, że aby ją uzyskać trzeba o nią poprosić.

Pozdrawiam i wierzę w to, że wykonasz kolejny krok ku szczęśliwszej przyszłości!

0

Dobry Wieczór,

Zacznę od tego, że ucieszyło mnie, że napisałaś do Portalu Abc Zdrowie.

Stan zdrowotny, w którym jesteś budzi niepokój i bardzo dobrze że szukasz pomocy, bo jest Ci ona bardzo potrzebna...

Ale czy taka pomoc online może wystarczyć?
W pewnym stopniu tak, bo ta droga możesz uzyskać wskazówki co możesz zrobić dla siebie, by odzyskać utracona chęć życia.
Opisane przez Ciebie objawy i nastrój mogą wskazywać na przewlekający się stan prodepresyjny/depresyjny, który to może wskazywać na kryzys dorastania, zmian hormonalnych lub fizjologicznych.

Myślę, ze to czego doświadczasz i co dzieje się z Twoim organizmem, spowodowało utratę energii i chęci życia, by cieszyć się codziennością .
To własnie ten stan zniekształca Twoje spojrzenie na rzeczywistość i obniżenie nastroju jest przyczyną Twojego widzenia Świata, Ludzi tylko w ciemnych barwach.
Jednak chcę, żebyś wiedziała, że to jak widzisz jest nieprawdą!
I na szczęście ten stan można zmienić, sięgając po specjalistyczną pomoc.
Dlatego proszę Cię żebyś poprosiła dorosłą i zaufaną Osobę o pomoc w dotarciu do Poradni zdrowia Psychicznego.

Samodzielnie możesz skorzystać z pomocy i wsparcia, kontaktując się z bezpłatnym Telefonem Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, nr 116 111, czynnym od pon. do soboty, w godz. 12.00-20.00.

Wspieram Cię mentalnie, życząc miłości do samej siebie,
irena.mielnik.madej2gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty