Brak chęci do życia i myśli samobójcze w okresie dojrzewania
Witam, od paru lat mam pewien problem. Okres dojrzewania nie był dla mnie zbytnio udany, 3 razy rzucałem szkołę, nie mogłem przystosować się do rzeczywistości, zwłaszcza do ludzi. Od 13 lat dostałem mocnego trądziku, nie raz byłem przez to upokarzany przez innych. W wieku 17 lat zauważyłem u siebie, że coraz bardziej dopadają mnie stany przygnębienia. Najgorszy mój okres to jesień i zima, w tym właśnie czasie, mam jakby słabą pamięć, brak chęci do działania i problemy z koncentracją. Zauważyłem też zmiany moich nastrojów, zazwyczaj są to stany średnie, czasem wręcz beznadziejne aż do rozpaczy. Pojawiały się nie raz myśli o śmierci i samobójstwie. A co jeszcze, ja często myślę, że śmierć opętała mój umysł, jestem w niej nie raz zakochany, często o niej myślę i pragnę jej. Nie raz modliłem się do Boga o uwolnienie od tego koszmaru. Był taki okres, że poszedłem na cmentarz i chciałem dołączyć do zmarłych moich przodków.
Często mam taki plan, aby zniszczyć swoje zdrowie, byle śmierć wcześniej zapukała do moich drzwi. Wiosna i lato, to pory roku, które lepiej na mnie sprzyjają, w tym okresie, mam jakby większą chęć do działania, mam jakby motywację, potrafię czytać książkę jedną za drugą, a w okresie jesienno-zimowym nie czytam prawie w ogóle. Mam często skoki nastrojów, a myśli samobójcze mogą pojawić się w przeciągu 1 godziny, tak samo jak nastrój potrafi się zmienić w parę godzin. Przez 4 dni mogę mieć stany dobrego nastroju, a następie 4 dni stanu beznadziejnego. Podejrzewam też u siebie nerwicę, czuję zaburzenia lękowe, nie jestem odporny na stres, często zamykam się w sobie. Czasem czuję ataki duszności, wymiotów, i jestem jakby przelękniony wszystkim.
W moim umyśle nieraz dzieją się dziwne rzeczy, np. nieraz miałem myśli o utopieniu się albo zastrzeleniu, albo wpadnięciu w jakiś alkoholizm. Życie przestało mnie zbytnio interesować, w przyszłości nie widzę nic, jedynie czarny tunel. Zbytnio nie działa na mnie poczucie humoru innych osób, często muszę udawać, że się śmieję, a tak naprawdę jestem już tym wszystkim znudzony. Pojawia się nie raz u mnie irytacja, zwłaszcza jak jest pełno ludzi wokół mnie, uczucie agresji nieraz powoduje, że zaczynam przeklinać. Moja matka już nie raz miała dość moich narzekań, gdyby nie była silna psychicznie, to pewno wpadłaby w depresję przez moje gadanie jakie to życie w ogóle jest szare i beznadziejne. Chciałem się tylko dowiedzieć, co mi w ogóle dolega, sam nie wiem co mi jest, ale często sobie mówię, że moje życie skończy się w przeciągu 10 lat.