Brak ochoty do życia
Witam, mam na imię Paweł. Jestem 22-letnim studentem logistyki. Zacznę może od tego, że coś dziwnego się zaczyna ze mną dziać. Od roku tak jakby życie przestało mieć dla mnie jakikolwiek sens. Wszystko, co kiedyś było dla mnie ważne, dzisiaj zeszło na drugi plan. Praca, która kiedyś była wielkim wyzwaniem, przynosiła satysfakcję, teraz jest tylko przykrym obowiązkiem. Rozpoczynając studia byłem pełen werwy, pierwsze 2 lata zaliczyłem z bardzo dobrymi ocenami, zostało mi jeszcze 2,5 roku i nie jestem pewien, czy uda mi się dotrwać do końca. Mówiąc prawdę, boję się, że nie zaliczę nawet tego roku. Nie mam siły na naukę. Co się ze mną dzieje? Wszyscy mi mówią, że to nie ja, to nie ten człowiek, którego kiedyś znali. Początkowo próbowałem udawać, że wszystko jest okej. Przez pewien czas jakoś mi to wychodziło, teraz już każdy widzi, że jest ze mną źle. Wstając codziennie z łóżka, zadaję sobie pytanie: "po co znów się obudziłem?". Od kilku miesięcy nie przestaję myśleć o śmierci. Wydaje mi się, że to jedyne sensowne rozwiązanie mojego problemu. Jadąc samochodem, parę razy wcisnąłem gaz w podłogę, puściłem kierownicę i chciałem uderzyć w pierwsze lepsze drzewo, stojące przy drodze... Coś jednak zawsze mnie powstrzymywało. Zakochałem się w dziewczynie, którą lepiej omijać szerokim łukiem. Nie potrafię dostrzec niczego oprócz czubka własnego nosa, a mimo to nie mogę przestać o niej myśleć. Powiedziała mi prosto w twarz, że nie mam u niej najmniejszej szansy. Nie wiem, co powoduje mój stan, nic złego w moim życiu się nie stało, po prostu z dnia na dzień straciłem ochotę, żeby dalej żyć. Pragnę się położyć i następnego dnia nie wstać z łóżka! Proszę o jakąś radę, bo sam sobie już nie jestem w stanie pomóc. Pozdrawiam