Chęć odbudowania związku po rozstaniu z chłopakiem
Witam! Mam problem z chłopakiem. Byliśmy razem 4 lata. Wszystko skłaniało się do zaręczyn. Nigdy się nie kłóciliśmy, mamy wiele wspólnych zainteresowań. Czasem były tylko smutne sytuacje w związku z tym, że on miał dla mnie za mało czasu. Mieszkamy od siebie 170 km (ja studiuję). On pracuje, amatorsko uprawia piłkę nożną i uwielbia oglądać mecze. Ja jeśli przyjeżdżałam na weekend do domu, to chciałam spędzać z nim czas, a on czasem wolał iść oglądać mecz z kolegami. Ostatnio jednak nie wytrzymał i stwierdził, że powinniśmy się rozstać, bo on też źle się czuje, że nie może spełnić moich oczekiwań. Oczywiście próbowałam mu wytłumaczyć, że damy sobie radę, że możemy znaleźć rozwiązanie, jednak on powiedział, że jeśli teraz będziemy dalej razem, to wszystko się skumuluje i on wybuchnie. Jeśli się rozejdziemy, to kto wie, może za pół roku, może później zmądrzejemy i znów wrócimy do siebie. Jestem pewna, że nie ma innej dziewczyny. Dodatkowo niedawno otworzył swoją firmę - myślę, że może to wszystko na raz go przerosło.
Dużym problemem jest to, że on nigdy nie potrafił rozmawiać o swoich problemach, sam chciał sobie z tym radzić, aż w końcu wszystko się skumulowało. Nie powiem, był dla mnie dobry, bardzo o mnie dbał i chciał zarabiać dobrze, by zapewnić stabilność finansową naszej rodzinie. Nie wiem co mam robić dalej. Od miesiąca nie jesteśmy razem. Wczoraj do niego napisałam, czy byśmy się nie spotkali tak po przyjacielsku (mówił, że będzie chciał utrzymywać kontakt). Nie zgodził się, bo nie jest na to jeszcze gotowy, ale pisaliśmy przez dłuższy czas. Bardzo miłe były te SMS-y, wysyłał buźki. Myślę, że boi się spotkać, bo wie, że jeśli by do tego doszło, to emocje i uczucie by wzięły górę i byśmy wrócili do siebie. Wiem, że on też mnie bardzo kocha i jeśli to prawdziwa miłość, to będziemy razem. Jednak ja nie chcę tracić ani chwili bez niego. Z jednej strony wiem, że powinnam dać mu czas wszystko przemyśleć, z drugiej boję się, że natłok zajęć i brak czasu sprawią, że przyzwyczai się do tego stanu rzeczy i po prostu przestanie tęsknić. Co powinnam zrobić, może pojechać do niego pod jakimś pretekstem? Mimo wszystko zobaczyć się z nim? Czy na razie odpuścić i czekać czy napisze? Wiem, że to ten jedyny tylko trochę się pogubił...