Ciągle płaczę i nie chce mi się już żyć. Co mi jest?
Nazywam się Justyna i mam 14 lat. W przeszłości, głównie na wakacjach ciągle płakałam i mama poszła ze mną do psychologa, on powiedział, że jestem nadwrażliwa. Problemy pojawiły się znowu w tamte wakacje, gdzie znowu płakałam, płacząc myślę o rzeczach złych i przykrych, przypominają mi się wszystkie problemy.
Zaczął się rok szkolny i tam również płakałam, opuszczałam lekcje, dzwoniłam do rodziców itp. Dodam, iż w podstawówce miałam niemiłą klasę, ale jakoś dawałam radę, być może dlatego, że szkoła była blisko domu. Będąc w gimnazjum mama znów poszła ze mną do psychologa, nawet psychiatry, ale nie zdiagnozował depresji i po kilku wizytach mój stan się poprawił.
Teraz jestem w drugiej kl. gim. i znów płaczę, a sama nie widzę powodu tego płaczu i nie umiem go wyjaśnić, potrafię się śmiać cieszyć, a za chwilę dopada mnie taki smutek, najczęściej zdarza się to w szkole, myślałam o fobii szkolnej, ale moja pani psycholog nazywa to obniżeniem nastroju. Dodam, iż czasami mam ochotę po prostu skoczyć z mostu i się zabić, ale przy życiu utrzymuje mnie myśl, iż wyrządziłabym wielka krzywdę moim bliskim robiąc to.
Mam bliskich, ale coraz częściej się na nich zawodzę, chciałabym porozmawiać o tym wszystkim z mama, ale nie umiem zresztą ona mnie nie rozumie, raz dałam jej do przeczytania pewien artykuł o buncie nastolatka, gdzie było opisane dokładnie co czuję, ale był tam pewien chłopak, który rzucił szkolę i zdał maturę za rok i mama się mnie pyta czy ja tez możne chcę rzucić szkolę i w ten sposób to odbiera. Tata jest trzeźwym alkoholikiem i pracuje za granicą, pracował, bo teraz jest w kraju i chce tu być, żeby wraz z mamą jakoś to wszystko utrzymać. Nie wiem co mi jest. Pomocy.