Cierpię z powodu niskiego poczucia własnej wartości - jak mogę sobie pomóc?
Witam. Jestem 17-letnią dziewczyną. Odkąd pamiętam, cierpię przez moją niską samoocenę. Wydaję się sobie gorsza od innych, przez co trudno mi nawiązywać kontakty. Nie potrafię podejść do jakiejś osoby i sama z siebie zacząć rozmowy. Nie mam pojęcia, jak mam z nią rozmawiać. Boję się, że mnie wyśmieje. W tamtym roku poszłam do liceum, przez co zmieniłam zupełnie otoczenie. W nowej szkole nie miałam nikogo znajomego, byłam tam zupełnie obca, przez co było mi jeszcze ciężej. Na dzień dzisiejszy mam tam jedną dobrą znajomą, z którą rozmawiam normalnie i się nie krępuję. Ale ona nie ma tylko mnie. Jest bardzo otwarta i rozgadana. Chyba tylko dlatego ją poznałam, bo zagadała do mnie. Po za tym wydaje mi się, że gdy idę sama korytarzem, to wszyscy na mnie patrzą i się ze mnie śmieją. Niedawno rzucił mnie chłopak. Okropnie się z tym czuję. On był dla mnie całym światem. Jedyną osobą, której tak naprawdę na mnie zależało. Jedyną, której mogłam się wyżalić, z którą mogłam szczerze porozmawiać. Gdy był, wiedziałam, że mam do kogo wracać. Teraz moje życie to błędne koło. Nie mam już z kim rozmawiać. Mam jednego przyjaciela, ale on nie pomaga mi w moich problemach. Chyba nie umie... Mówi mi, że niektóre osoby nie mają zupełnie nikogo. A ja mam kogoś? Na rodziców nie mogę liczyć, moja mama sama parę lat temu miała dużą depresję. Teraz jeździ za granicę do pracy, więc nie ma jej cały czas. Czuję się naprawę bardzo samotnie. Straciłam ukochaną osobę. Nie mam przyjaciół. Nie mam gdzie wychodzić. Ostatnio miałam ferie, które całe przesiedziałam w domu. Nie wiem, co mam robić. Jest mi cały czas źle, to już trwa od 2 miesięcy. Gdy miałam chłopaka, też oczywiście doskwierała mi samotność, ale tylko w szkole. Teraz już nie mam nikogo. Myślałam nieraz o samobójstwie. Czuję się naprawdę bardzo okropnie. Wątpię, żebym kiedykolwiek jeszcze znalazła ukochaną osobę. To, że poznałam jakoś akurat jego, było dla mnie ogromnym szczęściem. Teraz już go nie ma. A ja nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić. Popadam w depresję. Najchętniej bym przespała całe dnie i obudziła się dopiero, jak będzie dobrze.