Co mam zrobić? Jak się przed nim obronić?
Sprawa wygląda tak: mam 15 lat i mam problem z pewnym kolegą. Chodzę z nim do klasy i strasznie mi dokucza. Nie tylko mnie, również i mojej przyjaciółce. Na przykład: lekcja matematyki, siedzę w pierwszej ławce z moją przyjaciółką, a kolega "tyran" krzyczy do nas, żebyśmy się przesunęły i dały mu zobaczyć tablicę, jakby wielkim problemem było dla niego przesiąść się do innej ławki, z której miałby lepszą widoczność. W takiej sytuacji użył słów jak: "Odchylcie się, bo wam łby poobcinam! Zaraz przyjdę i je wam skrócę!" (nauczycielka nie zareagowała. Jak zwróciłam tyranowi uwagę, to powiedziała, żebyśmy się nie kłócili). Boję się... schodzę mu z drogi, nie wiem, jak reagować. Jest bardzo silny i kiedy stałam pod klasą na przerwie, popchnął mnie tak, że się przewróciłam i miałam zbite kolana. Dziś, idąc ze szkoły (śnieg już topnieje), rzucił nim w moją głowę... (pisząc to teraz, czuję silny ból), a ja odwróciłam się do niego i nie wiedziałam, co zrobić, co powiedzieć. Czytałam tyle książek o asertywności, a to i tak nic nie dało! Nauczyciele w ogóle nic nie wskórają, ponieważ nawet do nich się okropnie odnosi… pewnie myślą "już niedługo koniec roku, już niedługo sobie pójdzie". Ale co w tym czasie może się jeszcze stać? To jest przerażające... rozmawiałam o tym z rodzicami, ale oni od razu chcieli z nim rozmawiać, tego bym nie chciała (w moim środowisku uszłabym za osobę, która skarży, a nie próbuje się obronić dzięki pomocy rodziców). Błagam o pomoc!