Co mam zrobić w sprawie z moim mężem?
Mój mąż choruje na depresję już od 2001 roku. W chwili obecnej ma 33 lata. Jego choroba zaczęła się 5 miesięcy po naszym ślubie, byłam wtedy w ciazy 3 miesiące. Mąż w ciągu 2-3 tygodni z dnia na dzień przestawał jeść, spać, wtedy pierwszy raz płakał. Można powiedzieć, że zachowywał się jak małe dziecko. Chodził na okrągło tam spowrotem, zawiozłam go wtedy do szpitala, pozostał tam tydzień. Po wyjściu ze szpitala zaczął powracać do zdrowia, w tym czasie moi teściowie szukali winnych jego choroby i urządzili wielką awanturę z moimi rodzicami i ze mną. Obwiniali wszystkich o chorobę syna, męża stan znów się pogorszył. Ja nie utrzymywałam kontaktu z jego rodzicami, on z moimi. Przestał leki brać, stan się pogarszał, awanturowaliśmy się [wcześniej nigdy nie kłócilismy się]. Był w ciężkim stanie, wyprowadził się z domu na dwa tygodnie. Miał na okrągło jakieś zwidy, ciągle bał się czegoś. Rodzice znowu wzięli go do lekarza, wrócił się do domu. Jego stan znacznie polepszał się.
Urodziła nam się córka, wkrótce przestał leki brać, zaczął coraz częściej pić alkohol w weekendy. Choroba znowu powracała. Kiedy córka miała prawie 6 miesięcy, wyprowadziłam się od niego, bo nie chciał iść do lekarza, nie pracował. Przeprowadził się do swoich rodziców, po miesiącu mieszkania z rodzicami zrobił jakąś awanturę, rodzice wezwali policję i zostal 5 razy postrzelony w brzuch i biodro. Leżał kilka dni w szpitalu i po zoperowaniu mu biodra, został na drugi dzień przewieziony do więzienia. Prawdopodobnie chciał popełnić samobójstwo przed postrzeleniem. Przebywał w więzieniu 2-3 miesiące, po wyjściu zaczął nawiązywać kontakt ze mną, błagał mnie żebyśmy byli razem, bo to jest dla niego ważne, aby córka miała rodzinę. Po 10 miesiącach znów zamieszkaliśmy razem, miał sprawę w korcie, więc musiał być w sądzie co miesiąc. Po roku urodził się nam syn, rok później jego sprawa dochodziła końca i znowu choroba wróciła. Będąc w tym stanie w sądzie zamknęli go znowu na 1 miesiąc, gdy wyszedł był 20 kg chudszy, jego stan byl ciężki. Po roku brania lekow przestał znowu je brać, było ok 1 rok i znowu to samo,mało spal, zaczął chudnąć w oczach.
Pewnego ranka wstał wcześnie, zaczął wydzwaniaćc do rodziny, że wygrał w lotto. Znowu był w szpitalu kilka dni, brał leki prawie rok. 3 miesiące temu znowu zaczęło się, nie chce się leczyć, zrobił się opryskliwy, wzięłam go do szpitala, ale puszczono go do domu. Był u lekarza, dostał leki na noc tylko, ale widzę, że to nic nie pomaga. Kiedy jest u lekarza stara się być ok. Nie wiem czy lekarz tego nie widzi czy nie dba. Mieszkamy w USA, są tu takie prawa, że ja jako żona nie mogę nic zrobić jeśli on się na to nie zgodzi albo pierwszy z nimi nie rozmawia, ja już nie wiem gdzie mam się udać po pomoc, jak mu pomóc.
Moje nerwy są już na wyczerpaniu, z męża zrobił się straszny człowiek. Coraz częściej myślę o rozstaniu z nim bo to wszystko nie ma sensu. Czy jego da się kiedykolwiek z tego wyleczyć? Nie wiem jak to wszystko mam dzieciom tłumaczyć, co się dzieje z tatą. Kiedy jest on ok to jest z niego dobry czlowiek, jest bardzo rodzinny, a kiedy się znowu zaczyna, jest okropny.
Proszę o pomoc. Czy to się zmieni czy będzie coraz gorzej? Czy w mej sytuacji lepiej wychowywać dzieci samej? Mój mąż ma 33 lata.
Anna.