Co oznacza nadpłytkowość u 34-latki?
Witam. Mam 33 lata. 10 lat temu miałam usuniętą śledzionę w skutek wypadku samochodowego. Od tamtej pory jestem pod opieką hematologa z powodu podwyższonych płytek krwi i niedokrwistości z niedoboru żelaza. Jednak ostatnio ciężko przeszłam infekcje wirusową(bez gorączki, silny ból gardła, bóle w klatce, poty, bóle pleców, drętwienie rąk). Po wykonanej morfologii okazało się że płytki, które przez lata były na poziomie 450 do 520 tys. - wzrosły do 600. Lekarz rodzinny chcąc wykluczyć mielofibrozę i nadpłytkowość nowotworową odesłał mnie ponownie do hematologa. Pani hematolog za bardzo nie wiedziała co ze mną zrobić, stwierdzając że płytki mogły wzrosnąć po infekcji, ale jedynym wykluczajacym podejrzenie chorób nowotworowych wynikających z nadpłytkowości jest badanie szpiku. Stąd moje pytanie CZY MOŻLIWE ŻE PŁYTKI wzrosły czasowo w skutek infekcji lub leków NLPZ brałam ich sporo w okresie choroby. Dodam że od 2 lat przyjmuje antykoncepcję hormonalną ze względu na torbiele jajników (także po konsultacji hematologicznej). Przyjmuję również od lat acard 75mg. Już przed infekcją odczuwalam zmęczenie i wzmożoną potliwość. Punkcji szpiku boję się dodatkowo grozi mi krwotok więc nie chciałabym wykonywać badania bez potrzeby. Pozostałe składniki morfologii w normie. Hgb 12, usg jamy brzusznej, rtg klatki piersiowej, ekg prawidłowe. Czy wysokie płytki między 500 a 600 tys to taka moja "uroda" po splenectomii czy powinnam się martwić że ta nadpłytkowość może z czasem prowadzić do patologii i takowych chorób krwi?
Kobieta 33 lata