Co po poronieniu?
Witam. W 10. tygodniu mojej pierwszej ciąży USG wykazało puste jajo płodowe, ciąża przestała rozwijać się w około 5 tygodniu jej trwania. Pęcherzyk miał wielkość 12,9 mm. Na poronienie czekałam w domu, licząc od ostatniej wizyty u lekarza - 10 dni. Do poronienia doszło dziś. Objawiło się ono najpierw silnymi bólami, a później krwawieniem i "wydaleniem" jaja płodowego. Od tej chwili wszelkie bóle ustały, a zostało jedynie krwawienie, podobne jak przy miesiączce.
Nie wiem czy robię dobrze nie idąc do szpitala, ale przyznam, że chciałabym uniknąć łyżeczkowania. Jeśli czułabym się źle, to tak bym uczyniła, ale czy w moim przypadku nie jest lepszym wyjściem odczekanie, aż organizm oczyści się sam? Wizytę u lekarza mam dopiero za 10 dni - czy to nie jest zbyt odległy termin? Może lepiej byłoby przyśpieszyć wizytę, a jeśli tak to kiedy najlepiej sprawdzić na USG czy wszystko w porządku? A może powinnam jednak udać się bezzwłocznie do szpitala? Nie chciałabym mieć żadnego stanu zapalnego i ewentualnych przyszłych problemów z zajściem w ciążę przez własną głupotę czy też niewiedzę. Dziękuję z góry za poradę.