Co się dzieje ze mną...
Jestem 18-letnią dziewczyną... Około rok temu przeżyłam przykre wydarzenie... Mój chłopak został pobity i na moich oczach umierał, a ja cała zapłakana stałam i patrzyłam, nie wiedziałam co robić, musiałam zdać się na ludzi, którzy go próbowali odratować... Od tamtej pory strasznie się zmieniłam. Czuję wielką pustkę i żal do samej siebie, że to wszystko moja wina, że mogłam coś zrobić... Zadaję sobie wciąż pytanie, co by było, gdyby nas tam nie było, nie ten dzień i godzina... Plątam się po kątach, cały czas płaczę i nie chcę z nikim rozmawiać, nie mogę sobie z tym poradzić, często mam myśli samobójcze... Nieraz już mało brakowało... ale ukrywam się z tym, próbuję żyć na nowo, ale wspomnienia dalej wracają. Rodzice mnie nie rozumieją, znajomi mówią, żebym zapomniała, a to nie jest takie łatwe. Strasznie schudłam, jestem ciągle nerwowa, żadnej decyzji nie umiem podjąć. Nie wysypiam się i męczą mnie koszmary, dotyczące tego wypadku... Pomóżcie. Nie wiem co robić;(