Co się ze mną dzieje? Boję się!
...jestem w ponad 5-letnim związku i od prawie początku było coś nie tak... przestałam wtedy mu ufać, bo nienawidzę kłamstw....od tego momentu działo się źle... kłótnie ciągłe, nerwy... wiele złych rzeczy, bolało, wszystko co robił złe... ciągle miałam pretensje... oboje - uparci i wybuchowi... kocham, a jednocześnie nienawidzę za wszystko... po rozstaniu chciał, bym wróciła, obiecywał zmiany, wspólne życie, mieszkanie, ale nie dotrzymał słowa... przerosło mnie to!!!!! Zaczęłam reagować na jego głupie zachowania złym odzywaniem się do niego, co nie jest miłe, wiem... tak często płaczę, że nie mam sił, nie da się opisać!!!! Biję się sama od tamtego roku po głowie, twarzy, w ścianę nawet uderzam, wyrywam włosy... kiedyś w nerwach jego też podrapałam:(((( czuję się z tym na początku dobrze - ulga, a potem wyrzuty... nisko się cenię przy nim, czuję, że nie jestem szczęśliwa, a nie umiem odejść!!!!!!!!!!!!!!!!
To boli... w maju się rozstaliśmy i po 3 mies. powrót, ale to nie to samo... gorzej jest, bo wszystko przerasta... boli mnie to wszystko... i mam wyrzuty, że mówię mu złe słowa, że przesadzam, a z 2 strony to winię go za bardzo wiele... ja też popełniam błędy, ale nie tak wyobrażałam sobie mój związek. Są dni dobre, ale nie umiem żyć osobno i na odległość - od pół roku mieszka w innym mieście - praca, szkoła... a ja potrzebuję bliskości!!!! Tak bardzo nie wiem, co mam robić, chciałam już dawno iść do psychologa, ale się wstydzę tego, że się biję!!!!!!!!!!!!! To jest chore, ja też :(