Czuję się pomiatana i nieważna
Mam 14 lat, chodzę do pierwszej klasy gimnazjum i sama zastanawiam się, co ja tu robię. Do podstawówki chodziłam z moją najlepszą przyjaciółką, później koleżanka namówiła moją przyjaciółką, która jest świetna z WF-u, żeby przeniosła się w następnym roku do klasy sportowej, ja szczerze mówiąc, nie cierpię sportu. Jedna dziewczyna z mojej klasy namówiła mnie, żebym przeniosła się do innej szkoły i tak zrobiłam. Aktualnie już kończy się rok szkolny, więc nie będę musiała znosić Kaśki. Kaśka to dziewczyna, której nienawidzę, ale jest miła i nawet nie umiem w szkole nic jej powiedzieć, ciągle mnie obraża, a ja wtedy tylko głupio się uśmiecham. Po prostu nie umiem zareagować.
Kiedy wracam po szkole do domu, to z mamą, tatą jestem wesoła i w ogóle, ale kiedy jestem sama, to ciągle myślę o tym, dlaczego tak się zachowuję. Ja nawet nie umiem nikogo obrazić, kłócę się tylko z siostrą, rodzicami, ale tak w szkole nie umiem. W dodatku ja wiem, że oni mają rację, ja jestem beznadziejna. Całe moje życie jest takie bezbarwne. Mam dość tego, jak mama mi powtarza, żebym głośniej mówiła, żebym się tak nie wstydziła, ja nie umiem głośno mówić i taki mam już głos taki cichy. Chciałabym, żeby oni wszyscy przestali, ciągle mnie obrażają.
Jestem strasznie niezdarna, w pierwszych dniach szkoly rozlałam na siebie kilka razy zupę. Jak jestem w sklepie odzieżowym to nie zauważę wieszaków z ubraniami i np. w nie wejdę. Często jestem taka zamyślona, ale myślę o niczym, w szkole zawsze jestem zaspana i taka zmęczona, chociaż często śpię dłużej niż większość dziewczyn z mojej klasy. Czuję się okropnie, rodzina ciągle się śmieje, że jestem taką niezdarą, że jestem tak mało wygimnastykowana. Mama ciągle na mnie krzyczy, ciągle mam sprzątać, bo według niej jest bałagan, ciągle mam sie uczyć.
Rodzice ciągle wymagają, żebym miała piątki i szóstki, zero czwórek. Kiedy tak jest, nie pochwalą mnie, są wtedy obojętni, ciągle chwalą tylko moją siostrę. Często płakałam w pokoju, ale rodzice nie zwracają na to uwagi, tylko tata spyta o co chodzi, a ja nie wiem co mam im odpowiadać, zawsze mówię coś w stylu "to samo co zawsze" albo "co za różnica". Cierpię i mam siebie dość, dość tego jak się zachowuję, bo np. w szkole - ciągle chodzę z Kaśką, opowiadam jej o tym, co u mnie nowego słychać, dla wszystkich jestem taka miła, a oni przecież ciągle mnie obrażają.
Nie mam myśli samobójczych, chociaż kiedyś często o tym myślałam, ale nie odważyłam się próbować. Jestem uśmiechnięta i staram się robić, czego inni oczekują ode mnie. Często też uciekam w wyobraźnię, wyobrażam sobie, że chodzę do szkoły i mam tam wielu przyjaciół i drwię z nauczycieli. Pewnie Pani myśli, że to tylko wymyślone problemy jakiejś małolaty, ale to wszystko tak boli. Będę wdzięczna, jeżeli Pani mi coś poradzi, albo chociaż odpowie na pytanie - czy to jest depresja?? Z góry dziękuję za odpowiedź.