Czy czekać, aż on podejmie decyzję, czy ze mną zostanie?
Tydzień temu rozstałam się z moją wielką miłością, tzn. to on mnie zostawił. Byliśmy umówieni w lokalu z naszym wspólnym znajomym. Przyszedł on z siostrą. Mój eks przez cały wieczór rozmawiał z nią, ona go łaskotała, etc.... Po prostu go podrywała (chociaż wiem, że oni się już długo znają, ale ja ją widziałam pierwszy raz w życiu). Byłam przez cały wieczór bardzo zła, było mi też smutno, no i postanowiłam wyjść, miałam nadzieję, że to go poruszy i powie, żebym została, a on wstał i powiedział mi tylko "pa kochanie", więc wkurzyłam się na niego i oblałam go piwem. Wiem, że z mojej strony nie było to zbyt mądre, ale zareagowałam spontanicznie, pod wpływem nerwów.... i on mi powiedział, że to koniec. Nagle stwierdził, że już mnie nie kocha i że nie ma to już sensu... Po paru dniach jednak zmienił zdanie i napisał, że to, co mówił, a co myślał, to dwie różne sprawy. Przyjechał do mnie i powiedział, że potrzebuje czasu, żeby to sobie przemyśleć, poczekałam jeszcze jakieś 2 dni i poprosiłam go, żeby podjął decyzję szybciej, bo dla mnie to wszystko jest nie do wytrzymania. Ciągle płakałam, prosiłam go, żeby mnie nie zostawiał i żeby mi wybaczył... Przyjechał znowu i powiedział, że potrzebuje miesiąca, żeby świadomie podjąć decyzję. Teraz nie wiem, czy czekać? Co, jeśli za miesiąc powie mi, że jednak nie chce już ze mną być? Zaznaczam jeszcze, że byliśmy ze sobą rok i mieliśmy bardzo poważne plany na przyszłość... :(