Czy go rozczarowałam? Czy istnieje szansa, że nadal czasem o mnie myśli?
Mam 20 lat. Rok temu poznałam pewnego chłopaka przez Internet. To było przez pomyłkę, nie wchodziłam celowo na żadne czaty itp. Ale wyszło tak, że zaczęliśmy ze sobą pisać. Okazało się, że pochodzi z miejscowości niedaleko mnie. Tyle że pracował trochę dalej. Był ode mnie starszy 3 lata. Stopniowo nasze rozmowy przez gg stały się codziennością, wracałam z pracy i z chęcią siadałam przed komputerem w oczekiwaniu na wiadomość od niego. Mieliśmy podobne poczucie humoru, świetnie nam się pisało - godzinami, potrafiłam zupełnie zatracić rachubę czasu. On zresztą też. Wymieniliśmy się numerami telefonów i w ten sposób pisaliśmy ze sobą cały dzień esemesy. Dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że strasznie podoba mu się mój charakter i że nigdy takiej dziewczyny nie poznał, napisał mi to wprost. Spotkaliśmy się po 2 tygodniach. Mało rozmawialiśmy, byłam bardzo onieśmielona, on zresztą chyba też. Mimo tego miałam miłe wspomnienia, serce waliło mi przy nim jak oszalałe, odnosiłam wrażenie, że on też jakoś na mnie reaguje. Mieliśmy spotkać się następnym razem. Po 1 spotkaniu dalej były esemesy, rozmowy na gg, planowanie jakiegoś kolejnego spotkania, z którego niestety nic nie wyszło, no i tak stopniowo pisał do mnie coraz mniej. To ja częściej rozpoczynałam rozmowy na gg, kiedyś mógł nawet pisać do 1 w nocy, teraz wymigiwał się brakiem czasu i zmęczeniem. Niby było tak samo, ale było inaczej.
Zastanawiam się, czy go rozczarowalam? Czy poprzez nasze rozmowy inaczej nakreślił sobie moją osobę? Z późniejszych rozmów, po spotkaniu, wywnioskowałam, że jednak chyba go nie oczarowałam... więc dlaczego był taki speszony przy mnie i dlaczego mówił o następnym spotkaniu? Chciał dać nam jeszcze jedną szansę? Ostrzegłam go przed spotkaniem, że na początku znajomości jestem raczej nieśmiała, on zresztą powiedział, że też nie jest rozmowny. Więc czego oczekiwał? Że rozmowa od razu się sklei i nie będziemy mogli się rozstać? Po spotkaniu napisał mi, że chyba potrzebuje więcej czasu niż 1 spotkanie, żeby mnie do siebie przekonać. Napisałam, że dam mu mnóstwo takich spotkań, jeśli chce. W każdym razie, tak 2 miesiące od tego spotkania nasze rozmowy na gg urwały się zupełnie, to ja odzywałam się od czasu do czasu, ale miałam wrażenie, że on odpisuje tylko z musu. Już się więcej nie spotkaliśmy. Ja jednak długi czas o nim myślałam, kilka razy płakałam, bo chyba naprawdę przypadł mi do gustu.
Teraz jest już dobrze, ale zastanawiam się, co zrobiłam źle? Czy to może z nim było coś nie tak? Czasem mam ochotę do niego napisać, ot tak, jak do kolegi, ale boję się, że pomyśli, że skomlę o jego względy. Proszę o jakieś rady. Mimo wszystko nie chciałabym całkiem stracić z nim kontaktu, choćby jak z przyjacielem. A na pewno nie napiszę mu wprost, że przykro mi, że nie wyszło i czy moglibyśmy zostać przyjaciółmi, chcę, żeby to wyszło samo z siebie, nie jestem tak odważna, żeby takie wyznania mu pisać. Nie chcę, żeby myślał, że przez niego cierpiałam, bo wtedy nie mogłabym swobodnie z nim popisać.