Czy jeszcze istnieje szansa dla nas obojga?
Witam, Mam na imię Maciej, 32 lata. Moja małżonka 24 lata. Poznaliśmy się i pokochaliśmy niemal od pierwszego wejrzenia. Ślub i dziecko było zaplanowane - to nie żadna wpadka. Około dwóch miesięcy temu rozstałem się z żoną. W jednej chwili świat zawalił mi się na głowę. Straciłem dwie ukochane osoby - dziecko, synka 3 lata i żonę. Powodem tego rozstania było brak zaufania żony do mnie, ciągłe konflikty między nami, niedogadywanie się, kontrolowanie żony. Ogólnie po rozmowie z nią usłyszałem, że ona obawia się mojego zachowania, nie ma do mnie zaufania. Zaczęła mówić o rozwodzie. Mieszka obecnie u swoich rodziców. Wyprowadziła się z naszego mieszkania. Mamy ze sobą jakiś tam kontakt - sprawy dziecka, nasze. Ostatnio podczas spotkania naszego w naszym mieszkaniu dałem jej z powrotem klucze od mieszkania - przyjęła je. W czasie rozmowy wspomniała coś o rozwodzie - zacząłem o tym rozmawiać, starałem się tłumaczyć, wyjaśniać, przyznałem się do swoich błędów, powiedziałem jej iż w chwili obecnej poddałem się terapii psychologicznej. Nie argumentowałem nic, nie okazałem jej miłości, sympatii. Dopiero teraz widzę co talk naprawdę straciłem i jak bardzo wartościową osobą jest moje żona i za razem jak ważną osobą jest. Na co dzień odsunąłem się od niej nie zamęczam jej telefonami, sms-ami - i nie robiłem tego wcześniej po rozstaniu. Kontaktujemy się ze sobą w sprawach naszego synka. Ostatnio nawet poprosiła mnie sama o pomoc - pomogłem jej - podziękowała. Widzę zmiany w sobie nastające krok po kroku. Staram się zmienić swoje zachowanie, sposób życia i wiele innych ważnych dla związku rzeczy. Dopiero teraz zauważam rzeczy jakie moja małżonka robiła dla mnie, jak bardzo starała się mnie nakierować na właściwe tory. Zaprzepaściłem to. Wiem, że wina zawsze leży po środku. Nadmieniam, że nigdy nie zdradziłem swojej żony, nigdy też nie dałem jej powodu do zazdrości, nie jestem żadnym brutalem czy damskim bokserem. Oddałem całe swoje serce na dłoni dla mojej rodziny. Nie popadałem w pracoholizm. Nigdy nie nadużywałem alkoholu czy innych używek. Bardzo chcę naprawić swoje błędy, starać się ich nie popełniać, odzyskać rodzinę, zaufania żony i odbudować uczucie jakie nas łączy. Czy jeszcze istnieje szansa dla nas obojga? Jak być kochającą się rodziną? Pozdrawiam