Dzień dobry, mam 18 lat i od minimum 4 zmagam się z
zaburzeniami odżywiania. Zaczęło się to od objawów depresyjnych, przez co po prostu nie byłam głodna, aż przerodziło się w celowe
Głodówki i strach przed jedzeniem. Liczę
kalorie, jestem sportowcem trenującymi minimum raz dziennie, obsesyjnie się wazę lub wręcz przeciwnie, boje się dotknąć wagi. Głodze sie, nienawidze swojego ciała, połowa mojego życia skupia sie na myśleniu w co sie ubrać żeby nie było widać ze jestem gruba. W zeszłym roku trafiłam na sor z powodu myśli samobójczych i przy okazji okazało sie ze moja
hemoglobina ma wartość 7.7 z powodu niedoborów. Ważyłam wtedy ok. 46/47kg przy
wzroście 160. Nie miałam miesiączki. Udało sie ustabilizować w miarę
anemię, w październiku miałam hemoglobinę 11, od tego czasu nie biorę
żelaza i boje sie zbadać
krew. Od dłuższego czasu waga pokazuje 56kg (nie urosłam), w miarę regularnie miesiączkuje ale nie wiem skąd ten przyrost masy. Myśle ze cześć to
woda która bardzo zatrzymuje mi sie w organizmie i jestem również mocno umięśniona a
mięśnie dużo ważą. Jednak obiektywnie patrząc mój wygląd nie zmienił sie od tamtego czasu, osoby dookoła tez tak mówią. Nie mam pojęcia skąd ten ogromny przyrost masy i jestem przerazona. Chce nawet stracić te mięśnie… I ja tez uważam ze nie widać po mnie tych kg, uważam ze wyglądam tak samo tragicznie jak rok temu… I nie chce sie sama diagnozować ale podejrzewam
anoreksję, tyle ze jako ze aktualnie nie mam niedowagi to wiem ze nie spełniam kryteriów diagnostycznych, a wcześniej spełniałam. To jeszcze bardziej mnie napędza bo czuje ze zawiodłam. Jest możliwość ze mam anoreksję i ze mimo takiej zmiany wagi ktoś mi uwierzy ze dalej jest tak samo zle albo gorzej?