Czy mam się bać z powodu zaczerwienienia tydzień po ukąszeniu przez kleszcza?
W ostatni poniedziałek ugryzł mnie kleszcz. Na szczęście poczułam ukłucie na udzie i natychmiast energicznie podrapałam się w to miejsce. Jakieś 4 godz. później zorientowałam się, że mam przy nodze mały czarny śmietek, kropkę - okazało się, że to właśnie kleszcz. Był płaski, pewnie nie zdążył się pożywić, chyba go uszkodziłam przy tym drapaniu. Mimo to trzymał się płytko w skórze.
Jako że wtedy jeszcze myślałam, że to jakiś kłaczek ze spodni nie chce się odkleić od skóry, wzięłam go w paznokcie i pociągnęłam energicznie. Dopiero po tym, jak poczułam to szarpnięcie na skórze, zorientowałam się, że to kleszcz. Wydaje mi się, że usunęłam go w całości. Pod lupą nie było widać żadnych czarnych elementów, które mogłyby zostać w skórze. Miejsce zdezynfekowałam.
Przez 2 dni w miejscu ukąszenia nie było nic widać, dopiero w środę pojawiło się zaczerwienienie, twarde i lekko wystające, z małym otworem. Jeśli je podrapać, zaczyna swędzić. Nie drapię więc. Obok jest drugi, mniejszy ślad. Wygląda trochę jak po ugryzieniu mrówki czy komara. Od tamtej pory czuję się normalnie, dobrze, przynajmniej na razie. Czy jest to normalny proces gojenia, czy powód do niepokoju? Jakie jest ryzyko, że to borelioza? Powinnam iść do lekarza?