Czy mam szansę uratować mój związek?
Mam na imię Anna, mam 29 lat, jestem mężatką od siedmiu lat, mam sześcioletniego syna. Mąż prowadzi działalność gospodarczą, która pochłania większość dnia, widujemy się właściwie rano i wieczorem, a czasem tylko wieczorem. Nie jestem z nim szczęśliwa, odważyłabym się stwierdzić nawet, że go nie kocham, choć on jest dla mnie bardzo dobry, pomocny i stara się o mnie dbać. Ale nie kocham... Półtora roku temu poznałam innego mężczyznę, którego pokochałam z całych sił, niestety żonatego, który również jak twierdził nie kocha żony i nie jest z nią szczęśliwy. On również ma syna. Mieliśmy wspólne plany, jak dzieci podrosną, mieliśmy uporządkować nasze życia i być razem.
Teraz okazało się, że jego żona jest w ciąży, twierdzi, że ona to zaplanowała, zrobiła celowo. Nadal zapewnia, że mnie kocha i chce być ze mną... ale ja nie potrafię się z tym pogodzić, jestem roztrzęsiona, nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Zaniedbuję dom, nie mam ani sił, ani ochoty na nic. Mam ataki złości i płaczu. Chodzę roztrzęsiona i załamana, nie potrafię się już śmiać. Wiecznie robię awantury i wyrzuty o byle głupstwo. Melisa i leki ziołowe na uspokojenie nie pomagają. Zaczynam uciekać w alkohol, przestałam jeść, wypalam paczkę papierosów dziennie i nie mogę spać. Myślę o samobójstwie, chcę umrzeć, tak bardzo tego pragnę jak niczego na świecie...