Czy mój 18-letni syn ma zespół Aspergera, czy może rozwinięty autyzm?
Jestem zaniepokojona i wstrząśnięta diagnozą mojego już osiemnastoletniego syna. Jego rozwój od urodzenia nie odbiegał od normy, zaczynał chodzić, mówić normalnie, nie było problemów. Zaczęło się to w wieku trzech lat. Zaczął skakać z gałązką zrywaną z drzewa lub patykiem w kształcie procy, skakał w jednym miejscu, aż trawa przestała z czasem już rosnąć w tym miejscu. Nie mogłam go oderwać od tego zajęcia, robił to godzinami, przychodził tylko coś zjeść i od nowa. To były lata dziewięćdziesiąte, gdy jeździłam po różnych lekarzach z nim, serce mnie bolało, bo nie potrafił nikt mi jednoznacznie wtedy powiedzieć, co mu jest i jego terapia w ogóle nie miała miejsca. Zaczął z biegiem lat robić się agresywny, choć mądry chłopiec, inteligentny, ale skakał z gałązką dalej, identycznie jak w wieku trzech lat i tak jak wtedy wracał przy tym, jak gdyby naśladował jakiś głośny pojazd.
Jeździłam z nim do psychiatry, postawiono diagnozę - schizofrenia niezróżnicowana. Lecz dopiero w wieku 12 lat, a wcześniej tylko przeprowadzano niby obserwację dziecka w kierunku schizofrenii. Zaczęto przepisywać leki, ale w głębi duszy nie wierzyłam, że zachowanie mojego syna to schizofrenia. Dlaczego? Ponieważ mój syn do dnia dzisiejszego skacze i buja się w jednym miejscu, tym razem z widelcem lub nożem, ale nie w celu zrobienia krzywdy, po prostu, tak jak w dzieciństwie, izoluje się i skacze, i warczy jak samochód. Lekarze psychiatrzy na oddziale stwierdzili schizofrenię, ale przecież leczony w tym kierunku nie rokował i nie rokuje poprawy. Nie ma omamów słuchowych ani wzrokowych, jak w przypadku schizofrenii. No i właśnie to mnie niepokoi, ta diagnoza, z którą się nie zgadzam. Mówiłam lekarzom, że to skakanie w jednym miejscu nie ustępuje, to powiedzieli, że to objawy psychotyczne, ale przecież pomimo przyjmowania leków zero poprawy. Co to jest? Czy już jest za późno na leczenie syna? Mam żal do ówczesnych lekarzy, w tamtym okresie niewielu wiedziało, czym jest autyzm, zespół Aspergera, może to właśnie te choroby ma mój syn?
Jeszcze muszę wspomnieć, że synek od czasu odstawienia od piersi w wieku czterech miesięcy, zaczął ssać kciuk i ssał go bardzo, bardzo długo, do kilkunastu lat. Potem to zanikło. Zdiagnozowano również u niego w wieku 12 lat zaburzenia schizotypowe oraz upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim. Z tym pierwszym się nie zgodzę, pomimo zastosowanego leczenia farmakologicznego, bez poprawy. Syn był dzieckiem bardzo żywym, energicznym, wszędzie go było pełno, potrafił wynaleźć zabawki, był twórczy, pomysłowy. Nie słuchał, gdy mówiłam do niego, to robił na odwrót, przez co irytował mnie swoim zachowaniem, denerwował. W szkole również lekko z nim nie było, z nauką szło marnie, choć był zdolny, to nie chciał za nic w świecie uczyć się. Było bardzo ciężko go zachęcić do nauki, choć czytanie i pisanie a nawet liczenie szło mu dobrze. I mógł lepiej, lecz nie chciał, a ja byłam bezsilna, ponieważ zaraz stawiał opór, czasem bywał agresywny. Wolał skakać z gałązką całymi dniami. Nawet nie przejmował się ludźmi, sąsiadami, co powiedzą, gdy zobaczą, co robi. Chował się za drzewem i skakał.
Dziś ma lat 18, dalej skacze, warcząc przy tym, szeroko wybałuszając oczy, robi to w swoim pokoju, dyskretnie, gdy nagle wchodzę, szybko udaje, że nic się nie dzieje i pyta groźnie, czego chcę, mam sobie stąd iść. Nadal się izoluje i robi swoje. A ja jestem bezsilna, jako matka, serce mi pęka, gdzie mam się udać? Chodzi do szkoły zawodowej, gdy wraca z niej, szybko rzuca plecak i jest taki spragniony tego odizolowania i skakania, że zaraz to robi i tylko to. Nie robi nic innego, nie miał praktycznie bardzo długo żadnych konkretnych zainteresowań, dopiero od ok. dwóch lat, motory, samochody, psy. Ma jeszcze coś takiego i to od dziecka, że psuł zabawki, teraz psuje wszystkie sprzęty w domu, w słuchawce utnie kabel, głośnikom ucina przewody. Obawiam się, że zepsuje komputer, jestem bezsilna. Nadmienię, iż ojciec jego był człowiekiem wchodzącym w konflikt z prawem, potrafił opowiadać zmyślone historie, nie wiem, jaką miał przypadłość, ale niedorozwój umysłowy w stopniu lekkim był u niego stwierdzony przez biegłych psychiatrów. Nie akceptował dziecka, nie przytulał, wręcz odtrącał, gdy syn miał jakieś 11 miesięcy, to jego ojciec np. potrafił wziąć na kolana dziecko od siostry, a swojego nie. To było dla mnie nie do przyjęcia i rozwiodłam się. Czy to przeżycie syna z wczesnego dzieciństwa mogło być przyczyną rozwinięcia się u niego poważnej choroby?
Proszę o pomoc, bo szkoda mi syna, nie wiem, gdzie z nim jechać, gdzie go leczyć i co mu jest?