Czy możliwe, że jestem chora na schizofrenię, jeżeli wychowywała mnie chora na schizofrenię matka?
Mam 25 lat. Moja mama w 1989 roku zachorowała psychicznie, dzisiaj bierze lek o nazwie Z*** - wiem, że jest on na schizofrenię. Problem polega na tym, że nie o nią mi tutaj chodzi, tylko o mnie. Kiedy ona zachorowała miałam 4 lata. Pamiętam wszystko - jak było w domu, ciągłe jej wyzwiska, izolowanie się od wszystkich. Dzisiaj też się izoluje jak przyjdzie zły dzień. Ja mam wrażenie, że razem z nią tak jakbym ja zachorowała - nie wiem czy przez to, że ona jest chora, a ja razem z nią, nie wiem jak to powiedzieć.
Wiem, że przez całe życie mam taki sam nastrój, nigdy mi się nie zmienił, normalnie całe życie wszystko robiłam - szkoły, studia, ale nie przynosiło mi satysfakcji i dalej nie przynosi. W domu wszyscy zawsze mówili mi, że mam taki charakter dziwny, taki "dzik" jestem i odludek, pretensje zawsze do mnie mieli. Nie zgadzam się, że mam taki charakter - przynajmniej według mnie to nie jest normalny charakter - chciałam zawsze się cieszyć, zazdrościłam innym tego.
Zawsze byłam na uboczu od dzieci w szkole już w przedszkolu, nie chciałam tam chodzić, bałam się wszystkich, całe dzieciństwo przepłakałam, całe życie się wszystkiego boję. Powinnam zrobić prawo jazdy - nie zrobiłam, bo się boję jeździć samochodem, powinnam szukać pracy, bo jestem przed obroną - nie szukam, bo się boję.
Najbardziej z dzieciństwa pamiętam jak mama dostała ataku psychotycznego, czy tak jakoś się to nazywa - wiem, bo byłam niedawno u jej lekarza. Krzyczała wtedy bardzo i pamiętam, że się bałam i wtedy babcia mówiła do niej, żeby przestała, bo ja aż blada byłam ze strachu, aż mnie mdliło i pamiętam, że wieczorami bardzo płakałam jak kładłam się spać. Wtedy tata zawsze się mnie pytał czy coś mi mama powiedziała złego, ale nigdy mu nie odpowiedziałam, nie umiałam czy nie wiedziałam co.
Jeszcze pamiętam, że się zamykała w domu na klucz sama, a nas nie chciała wpuścić do domu i ja nie rozumiałam tego. Ogólnie w dzieciństwie czułam się jakby przez nią odrzucona. Raz zrobiła odwrotnie - zamknęła się w domu ze mną i z moim bratem i nie chciała nikogo wpuścić i nam nie pozwalała otwierać. Często zamykała się w łazience. Po jednym takim ataku psychotycznym straciła przytomność i ją zabrali do szpitala, chyba na oddział psychiatryczny. Mnie i brata tata nigdy tam nie zabrał.
Pamiętam jeszcze jedno zdarzenie: spakowała do walizki ubrania taty i mnie 5-letniego dziecka się pytała, czy go spakować i wyrzucić z domu, jakbym miała zadecydować o takich sprawach. Oprócz tego, że płakałam to do 10 roku życia miałam bóle brzucha i w klatce piersiowej, ale w wieku 6 - 7 lat problemem było nocne moczenie - zawsze się budziłam w nocy jak mnie przebierali albo rano mokra.