Czy pójście do psychologa coś zmieni?
W swoim życiu, mimo swojego wieku, trochę przeszłam... Uważam, że kilka przykrych sytuacji bardzo na mnie wpłynęło, co zmieniło moją psychikę. Moje problemy głównie dotyczą związku... Jako że jestem osobą wrażliwą, ciągle mam jakieś zastrzeżenia, coś mi nie pasuje, boję się zdrady albo jestem zazdrosna, choć nie mam o co... Czasami się zastanawiam, czy warto w ogóle ciągnąć ten związek, skoro przez to wszystko się nie dogadujemy... Mój partner ma trudny charakter (i bardzo wybuchowy), zazwyczaj tylko się obraża i denerwuje na mnie, nigdy nie stara się w jakiś sposób złagodzić sytuacji. Zazwyczaj to on jest urażony (mimo że np. ja odczułam przykrość w jakiejś sytuacji). Często nie mogę z nim rozmawiać o tym, co czuję, co mi jest, bo denerwuje go, że ciągle coś jest nie tak. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie mam depresji czy jakiejś nerwicy natręctw. Staram się zmienić swój charakter, ale nie umiem... Dlatego nie wiem, czy zerwać, czy nie? Czy iść do psychologa? Czy to w ogóle coś zmieni?