Czy powinnam coś z tym zrobić?
Mój stan jest chyba bardzo podobny do opisywanych tutaj. Od dłuższego czasu nie mam ochoty do działania, niemal wszystko, co robię, zmuszam się do tego. Rzadko mi się zdarza, żebym zrobiła coś z ochotą. Sądziłam, że to może zmęczenie, ale nawet dłuższy odpoczynek nie zmienił sytuacji. Nie mam celu i motywacji do działania, przeszkadza mi to i coraz częściej z tego powodu płaczę. W zasadzie dochodzę do wniosku, że najlepiej byłoby, gdyby mnie nie było. Dodatkowo coraz częściej sądzę, że sobie nie poradzę w pracy i samodzielnym życiu. Mam problemy z koncentracją uwagi, często "wyłączam się". Nie cieszę się z tego, co mam, a może po prostu nie umiem. Iskierką nadziei jest fakt, że jak zbierze się dużo rzeczy do zrobienia, to planuję, co i kiedy robić, żeby wszystko zostało zrobione. Mam 42 lata. Czy mogę sobie sama jakoś z tym wszystkim poradzić?