Czy powinnam powiedzieć o obniżeniu dna miednicy?
Witam. Proszę o radę. Mam 22 lata. Około 2 lata temu podczas wizyty w poradni ginekologicznej, usłyszałam, że mam lekkie obniżenie dna miednicy. Nie wiedziałam co to znaczy, ale stwierdziłam, że skoro lekarz nie rozwinął tematu i nie wytłumaczył co to, to znaczy że to nic takiego. Od około 5 miesięcy zaczełam ćwiczyć z ciężarami i biegać. Ostatnio zauważyłam że nie odczuwam przyjemności z stosunku lub masturbacji. Jedynie ból/ dyskomfort. Zaczęłam szukać w "wujku google" możliwą przyczynę i wyskoczyło mi "obniżenie macicy/ pochwy. Zgłebiając temat powiązałam ze sobą inne objawy o których myślałam że "taka moja natura" w obawie przed przyznaniem że coś jeszcze jest nie tak. Oprócz bólu do pasujących objawów zalicza się uczucie niecałkowitego wypróżnienia, nie trzymanie moczu i gazów, uczucie pełności w pochwie (dyskomfort, którego nie umiałam opisać), częstomocz (12-14 wizyt dziennie). Dodatkowo mam uwypukloną przednią ściane pochwy. Jestem umówiona na wizytę, ale czy powinnam powiedzieć pani doktor, o "wyczytaniu objawów" i spytać czy to może być obniżenie dna miednicy, o którym wcześniej wspomniała. Czy zdać się na jej wiedzę i mówić jedynie o objawach, nie pytając czy to może być to?