Czy to anoreksja bulimiczna?
Mam 23 lata, 153 cm, ważę 39,4 kg. Kiedy mama zobaczyła wagę, zaczęła mnie pilnować bardzo.Dzięki niej przez tydzień jadłam tak, bym nie musiała wymiotować. Mniej więcej każdy dzień to samo: po obudzeniu się kawa ze słodzikiem, za jakieś pół godziny fitella z mlekiem, później jabłko (albo i nie), później talerz warzywnej zupy lub pół ciemnej bułki z plastrem sera bądź wędliny drobiowej albo warzywa z patelnii, później jabłko, na kolację fitella z mlekiem, a że późno chodzę spać i dopada mnie głód czasem w nocy, więc ewentualnie jakiś jogurt naturalny z ziarnami. Trzymałam się tak od nd do pt. Przyszedł piątek i niestety:( znowu mnie dopadło, ale tak, że powiedziałam mamie o tym, że czuję ogromny głód i potrzebę czegoś, np pieczywa. I że wiem, że muszę zwymiotować.
Mama stawiała opór, ale ja zaczęłam płakać, krzyczeć - myślałam, że zwariuję... Zrobiłam to... najadłam się, po czym zwymiotowałam, ale nie do końca - połowę. Później przyszła do nas znajoma i jadłam języki- uwielbiam je. Uznałam, że jak jednego dnia zjem więcej, to nic mi nie będzie. Zresztą poszłam później pobiegać 30 min. Powiedziałam sobie, że dziś tak już nie będzie. Niestety, wieczorem chciałam się poczuć normalnie i zjeść 2 ciasteczka. Ale zjadłam więcej i znowu wymiotowałam:( Lecą mi łzy, bo miałam nadzieję na wygraną, a czuję, że to się nigdy nie skończy...W dodatku jestem fotomodelką... Zaczęłam niedawno... Chcę mieć idealną figurę. Mój chłopak wyjechał na kurs językowy 3 tyg temu - wtedy ważyłam 41,6 kg. Dziś oglądał moje zdjęcia z sesji, na których jestem w bikini i napisał: Boże, jaka Ty jesteś chuda!!! Musisz przytyć!!! Moim zdaniem nie jestem wcale chuda. Boję się... Boję się przytyć... Boję się, że jutro znów będzie tak samo.