Czy to depresja, co mam robić?
Witam! Pewnie dostaje Pani masę takich maili, ale muszę się ratować każdą dostępną opcją pomocy. Jestem z dziewczyną nieco ponad dwa lata, najszczęśliwsze lata w moim życiu. Niedługo planowałem zaręczyny, za rok ślub... Ale dwa tygodnie temu moja dziewczyna stwierdziła, że "zależy jej na mnie, kocha mnie, ale nie wie, czy jest szczęśliwa...". Dałem jej trochę czasu, po tygodniu spotkaliśmy się i doszliśmy do porozumienia, że chcemy naprawić to, co się da, ale zaznaczyła, że ona nadal ma wątpliwości. Gdzieś usłyszałem, że najlepiej, jak dam jej czasu tyle, ile potrzebuje, jeśli mamy być razem, to odezwie się, kiedy stwierdzi, że jednak za mną tęskni. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Każdy dzień, każda minuta, godzina niepewności w sytuacji, kiedy kocham ją całym sercem, jest dla mnie całym światem, tlenem i nie wyobrażam sobie życia bez niej, jest koszmarem. Powinienem pisać pracę magisterską, ale nie potrafię się skupić absolutnie na niczym. Wszystko jest dla mnie bezsensem, odechciewa mi się żyć, kiedy myślę, że może mnie wkrótce opuścić. Każdy centymetr mojego życia kojarzy mi się z nią. W ciągu tych dwóch lat wydarzyło się tyle rzeczy, że można by obdzielić nimi związek przynajmniej 4-letni. Obwiniam się za to wszystko, bo może rzeczywiście byłem zbyt zazdrosny, nie dawałem zawsze wolnej przestrzeni dla siebie, ale po prostu tego nie zauważyłem. Nie zauważyłem, że ją ranię, mimo że jak wspomniałem, kocham ją bezgranicznie i na pewno jej ufam. Nie ufam za to innym ludziom. Obecnie tkwię w domu, zacząłem palić papierosy, rzadko jadam. Po pierwszej rozmowie, kiedy dowiedziałem się, jaki jest problem, zacząłem się sypać. Obecnie mam wrażenie, jakbym był zawieszony w powietrzu, albo spadnę, albo pofrunę, jednak czuję, że jestem metr nad ziemią. Jakby ktoś przyłożył rękę, żebym się dalej nie sypał, ale tę rękę w każdej chwili można odsunąć... Proszę o pomoc, bo wariuję, odchodzę od zmysłów. Nikodem