Czy to depresja, czy alkoholizm i co powinienem zrobić?
Mam 37 lat, jestem z żoną od 17 lat, mamy 3 dzieci. Nie wiem od kiedy dokładnie zaczęło się między nami psuć, ale trwa już to kilka lat. Oczywiście raz było lepiej, raz gorzej, ale od dwóch lat jest tragicznie. Zacząłem pić alkohol w dużych ilościach, zmieniałem co jakiś czas pracę. Myślałem, że jak zerwę kontakty z kolegami, to nie będę pił. Kolega zaproponował mi wyjazd za granicę. Okej, pomyślałem, pracę miał mi załatwić, miszkanie też, nawet bilet mi kupił. Wyjechałem w grudniu i fakt, nie piję, ale pracy jeszcze nie mam, ale zaczynam wariować powoli. Wszyscy z Polski dzwonią, mają do mnie pretensje, że jeszcze nie pracuję. Z żoną się pokłóciłem. Języka nie znam, to do lekarza pójść nie mogę. Pieniędzy na powrót też nie. Chciałem sobie podciąć żyły, ale nie mogłem, to się okaleczyłem. Nie wiem, czy są jakieś leki, żebym nie wariował. Nie mówię o tym z kolegą, bo mi wstyd, ale gdyby były jakieś leki, to bym sobie kupił. W nocy nie mogę spać, a w dzień nic mi się nie chce robić. Mam uczyć się języka, ale jakoś mi nic do głowy nie chce wchodzić. Miało być lepiej, a jest coraz gorzej. Nie wiem, co mi może jeszcze dziwnego wpaść do głowy.