Czy to faktycznie depresja?
Mam 36 lat, jestem z zawodu pielęgniarką. Mam 13-letnią córkę. Dwanaście lat temu rozwiodłam się. Później byłam w trudnym związku, którego nie akceptowała moja córka. Od pół roku jestem z moim byłym mężem. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i nasza córka też. Wyprowadziłam się do miejscowości męża. Zostawiłam wspaniałą pracę, rodzinny dom i wróciłam do niego. Jest wspaniałym człowiekiem. Bardzo się zmienił, zresztą tak jak ja... Wtedy byliśmy za młodzi... Teraz mamy piękny dom, o którym zawsze marzyłam. Od jakiegoś czasu zaczęły się problemy, ale nie między nami. Plotki na nasz temat, konflikt z byłą kobietą męża. Poza tym nasza córka zaczęła zbyt szybko dorastać. Mając 12 lat, ma chłopaka. Zmieniła się, zaczęła używać wulgaryzmów, pyskować, spędzać więcej czasu z rówieśnikami. Później ktoś zamieścił córki zdjęcie w internecie z obraźliwą treścią... To mnie już dobiło... Po jakimś czasie wszystko się wyjaśniło, córka zrozumiała, że źle postępowała. Mój mąż był zawsze przy mnie... Dawał mi wsparcie emocjonalne... Ale problem w tym, że ja nie jestem już taka silna, ciągle płaczę, rozmyślam, jest mi źle... Są momenty, że czuję, że żyję. Wtedy mogłabym góry przenosić, ale to tylko chwilę, dzień lub dwa, a potem znowu to przychodzi. To okropne przygnębienie i chce mi się płakać... Nie cieszy mnie dom... Chcę powiedzieć, że obecnie nie pracuję. Najgorzej jest, jak zostaję sama w domu. Czuję się niepotrzebna, pomimo że mąż i córka okazują mi dużo miłości. Czasem zmuszam się, żeby zrobić makijaż czy obiad... Byłam zawsze pełna życia... Co się dzieje...? Czy to depresja...? Bardzo proszę o pomoc... Czy muszę pójść do specjalisty...? A może to tylko chwilowe i minie, jak pojawi się wiosna (uwielbiam wiosnę i słońce). Z góry dziękuję.