Czy to impotencja? Co robić?
Jestem mężatką od niespełna 4 lat. Mamy 3-letniego synka. Po urodzeniu dziecka mój mąż przestał ze mną sypiać, zaczął mnie od siebie odtrącać. Nie pozwala się do siebie zbliżyć. Dodam tylko, że dbam o siebie, jestem szczupłą osobą, przytyłam tylko 10 kg w ciąży, a w szpitalu zostawiłam całe 7,5 kg, więc to nie o figurę chodziło.
Zaczęliśmy się kłócić, nasze życie zaczęło zmieniać się w piekło. O wszystko pretensje. Jak się nie odzywałam i nic nie chciałam było okej, ale jak tylko zaczynałam cokolwiek, była tragedia. Wyzywał mnie od głupich, że nic nie rozumiem, że on jest zmęczony, że on pracuje, dzieckiem nie zajmował się wcale, więc czym był zmęczony? I tak już trwa do tej pory, przyzwyczaiłam się, że nic nie ma. Sypia ze mną tylko wtedy, jak już grożę rozwodem, że go zostawię, ale to jest jedna noc i znów pół roku nic. To jest dramat. On nie umie przyjść, przytulić, powiedzieć ciepłego słowa, bo przecież zaraz mogę coś od niego chcieć.
To mój dramat, mojej rodziny. Do lekarza nie poszedł przez 4 lata, więc to nie ma najmniejszego sensu. Mam sobie niszczyć życie z kimś, kto twierdzi, że jest zdrowy, że nic mu nie jest, tylko ze mną jest cos nie tak. Myślę też, że mnie nie zdradza, bo nie ma kiedy, idzie do pracy, jak chodził, wraca, wolne spędza z nami, nikt nie dzwoni, nie ma esemesów. On ma problem, ale go nie zauważa, nie chce go widzieć, wmówił sobie, że tak ma nasze życie wyglądać, jak współlokatorzy. Mam dość.
PS Jak się kochaliśmy, to zazwyczaj jego penis chwilkę po włożeniu jest miękki, nie raz wypadał.