CZY TO OBJAWY CHOROBY?
Witam! Mam 27 lat, jestem kobietą, żoną i matką. Od kilku lat miewam różne lęki, boję się spać w zupełnej ciemności, nieraz, jak otwieram oczy, widzę, że ktoś stoi w drzwiach. Mam straszny lęk wysokości. Nogi robią mi się wtedy jak z waty, serce wali, a głowa zaczyna boleć. Poza tym do pewnego momentu strasznie bałam się mieszkać we własnym domu. Pięć lat temu z mężem kupiliśmy działkę i zaczęliśmy budowę. To był horror. Sama ją wybrałam i wszystko oboje planowaliśmy, ale we mnie rósł strach. Nie sypiałam nieraz nocami, płakałam do poduszki, obwiniałam męża za wszystko. Mówiłam mu o swoim lęku, że boję się mieszkać w domu (wcześniej zawsze mieszkałam w bloku, ale też nie zostawałam nigdy na noc sama), że ktoś wejdzie tam przez okno i zabije naszą rodzinę. Mąż śmiał się z moich lęków, rodzice także. Stałam się drażliwa, miewałam koszmary nocne, dla uspokojenia nieraz wypijałam wino lub piwo, aby dobrze spać. Do tego dochodziły bóle głowy(podobne do migrenowych), wtedy też spadało moje zadowolenie, byłam smutna, wszystko wydawało mi się szare. W przeciągu tych kilku lat zdarzyło mi się kilka razy nie wytrzymać i zaczęłam męża straszyć, że coś sobie zrobię, bo nie mam już siły bać się wszystkiego, nikt mnie nie rozumiał. Kiedy zaszłam w ciążę, uległo to pogorszeniu. Wtedy też straszyłam męża. To zdarzało się zazwyczaj wieczorem, bo wtedy czułam się najgorzej. Nigdy nie planowałam sobie niczego złego zrobić. Po takim napadzie uchodziło ze mnie napięcie i szłam spokojnie spać. Tuż przed samą przeprowadzką było najgorzej, po niej też, nie wiedziałam, co mam zrobić. I w końcu po kilku miesiącach mieszkania tu, lęk przed domem przeszedł, jakby ręką odjął. Są nadal inne lęki, dziwne skojarzenia, czasami mam dziwne myśli, że ktoś mnie zgwałci, że coś mi dolega, ciągle chodzę na jakieś badania, boję się ciemności, odgłosu karetki i jej widoku, dzwonka do drzwi. Mam teraz dziwne objawy: kołatanie serca, uderzenia gorąca, sztywnienie karku, bóle głowy, rozpieranie klatki piersiowej, cała się trzęsę, brakuje mi śliny w ustach, szumy uszne, nie mam w ogóle ochoty na seks, a od kilku lat odczuwam straszny ból podczas stosunku. Byłam u ginekologa i powiedział, że nie widzi przyczyny fizycznej, miałam robiony rezonans i okazało się, że mam polip w zatoce szczękowej o wym. 23 mm na 17 mm, teraz robie badania hormonów, czy one mogą być tego przyczyną. Co mi jest? Czy to może być jakiś rodzaj nerwicy, który trwa już tyle lat, czy może depresja. Wspomnę, że moja mama leczy się na depresję, a siostra na nerwicę, obie mają też migrenę. Czy to wina genów? Teraz mam straszne wyrzuty sumienia, że zachowanie moje jest nieodpowiedzialne, ale nie umiałam się powstrzymać. A może ja jestem taką złą osobą, że robiłam takie rzeczy. Proszę o pomoc!