Czy to wystarczy, żeby schudnąć?
76 kg, 22 lata, kobieta, 167 cm wzrostu, praca siedząca, od tygodnia jeżdżę godzinę dziennie na rowerku stacjonarnym. Wiele razy odchudzałam się i udało się (3 lata temu ważyłam 90 kg). Ograniczyłam kalorie do 1300, więcej ruchu też zrobiło swoje. Od ponad roku moja waga waha się między 80 a 75 kg, jestem „żarłokiem emocjonalnym”, jedzenie jest pewnego rodzaju ucieczką od problemów... Moja mama ma lekką nadwagę (kiedyś była otyła). Nie byłam nigdy u lekarza po poradę na temat odchudzania, ale miałam kiedyś podejrzenie o niedoczynność tarczycy - chciałabym się dowiedzieć, jakie badania się robi, by sprawdzić czy ją mam? Nie choruję na choroby przewlekłe.
Mój jadłospis: w dzień powszedni zjadałam duży jogurt, jabłko i jakiś inny owoc lub deser owocowy, 2 kromki chleba żytniego z wędliną lub serem żółtym, czasem zdarzają się słodycze, obiad jem tak jak każdy (ale unikam tłuszczu), nie smaruję pieczywa masłem. Moją piętą achillesową są przekąski, podjadanie między posiłkami: paluszki, słonecznik, ciasteczka, chipsów unikam bo mnie uzależniają... W weekend pozwalam sobie na więcej, czyli pizza albo chińskie jedzenie, jest też wtedy więcej słodyczy niestety...
Teraz (od tygodnia) zjadam dziennie duży jogurt, kromkę chleba żytniego, jabłko + dowolny owoc, sałatkę z warzyw z kefirem, obiad (zależy co ugotuję), czasem zjem wafle ryżowe lub pieczywo chrupkie jak zgłodnieję. Do tego jeżdżę na rowerku stacjonarnym godzinę dziennie. Czy mój plan jest dobrze przemyślany? Chciałabym do Nowego Roku schudnąć do 70 kg, a później dalej kontynuować dietę. Czy to wystarczy? Może jakieś zalecenia?