Czy uzależnienie od oprawcy kiedyś minie?

Witam, mam 42 lata. 5 miesięcy temu odeszłam od człowieka, z którym żyłam przez wiele lat. Mamy razem dwoje dzieci pełnoletnich. Związek był oparty na jego patologicznej kontroli nade mną, jego zazdrości bezpodstawnej, krzykach, krytyce, poniżaniu i wielu innych destrukcyjnych zachowań. Teraz mieszkam z dziećmi, czuję się bardziej swobodnie, zasypiam spokojnie, więcej się uśmiecham i co najważniejsze mam swoje zdanie i własne decyzje. Dlaczego mimo to mój umysł wciąż mi przypomina, jeśli np. coś postanawiam, kupuję, czy to, co robię, spotkałoby się z jego aprobatą? Gdzieś wewnątrz boję się tych krzyków, oskarżeń, nie chcę tego, ale myślę, że zbyt mocno siebie kontroluję, ponieważ boję się każdego ewentualnego błędu, bo może on się dowie i co wtedy? Moje pytanie to: jak długo trwa taki okres wyleczenia się z tego i poprzestawiania "szufladek" na swoje miejsca? Dodam, iż nie spotykam się z żadnym mężczyzną (chyba jeszcze nie jestem gotowa), z dziećmi mam bardzo pozytywny kontakt, pracuję i mam wiele oddanych mi osób. Jednak to uzależnienie od mizoginisty gdzieś jeszcze jest. Czy kiedykolwiek to minie?

KOBIETA, 42 LAT ponad rok temu

Witam!

Cieszę się, że uwolniła się Pani od osoby, która deprecjonowała Panią na każdym kroku, tym bardziej, że jak sama zwróciła Pani uwagę, może Pani teraz swobodnie decydować o sobie i swoim życiu. Bez wątpienia destrukcyjne zachowania Pani męża, mające na celu kontrolę zarówno fizyczną jak i emocjonalną, wpłynęły na styl Pani funkcjonowania.

Warto, aby Pani pamiętała, że doświadczała Pani takich zachowań przez długie lata, poniekąd przyzwyczajając się do tego oraz uznając to jako pewną "normę". Przez te wszystkie lata podporządkowania się temu człowiekowi przyjęła Pani styl funkcjonowania, jaki on Pani narzucał – brak prawa do wyrażania własnej decyzji, poszanowania dla prywatności, a także odpowiedzialności za własne decyzje.

W tym momencie zachowania, które Pani przedstawia w liście potwierdzają, jak bardzo była Pani uzależniona od wpływów tego mężczyzny – chciałabym podkreślić była. Teraz sama podejmuje Pani decyzje i ponosi za nie odpowiedzialność, naturalnym jest więc, że przeżywa Pani obawy dotyczące konsekwencji podjętych decyzji. Pani zachowanie interpretować można jako sposób udowadniania sobie, że bez niego jestem kimś wartościowym, a kontrola nad sobą i podjętymi decyzjami może być obroną przed lękiem, że jeśli coś mi się nie uda, to będzie to oznaczało, że on miał rację – że sama nie dam sobie rady.

Warto, aby pamiętała Pani, że obawa o konsekwencje podjętych decyzji jest czymś naturalnym, że ma Pani prawo do zastanowienia się jak postąpić, żeby podjęta decyzja była słuszna i przyniosła jak najwięcej korzyści.

Trudno odpowiedzieć na Pani pytanie dotyczące, kiedy uwolni się Pani od takich myśli. Proponowałabym, aby skorzystała Pani z pomocy psychologa, z którym przepracuje Pani doświadczenia dotyczące okresu życia z Pani mężem, podczas takich spotkań wzmocni się zarówno Pani samoakceptacja jak i poczucie własnej skuteczności. Natomiast myślami dotyczącymi ewentualnych błędnych decyzji – proszę się nie przejmować – są one w pełni naturalne.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty