Czy wieczna złość to objaw choroby?
Mam 27 lat, mieszkam sama i nie mam żadnego partnera, pracę mam i ciągle jestem zła. To mi przeszkadza w pracy, bo wybucham na współpracowników w pokoju, jestem ciągle zamyślona i ciężko mi się skupić, co powoduje, że zaniedbuję swoje obowiązki w pracy. Do domu wracam i nadal jestem zła; że jestem sama, że nikt się do mnie nie odezwie, że mam tyle do zrobienia, a chęci brak. Dosłownie denerwuje mnie wszystko. Są chwile, kiedy jestem szczęśliwa, ale to są tylko minuty, reszta to złość albo smutek. Namawia mnie koleżanka do wizyty u psychiatry, ale ja się boję tego, co mogę usłyszeć, że po prostu takie jest życie i muszę sobie z tym poradzić. Czy powinnam się leczyć?