Czy z niską samooceną bardziej powinien walczyć mój chłopak, czy ja?

Witam serdecznie. Od półtorej roku jestem w związku z cudownym mężczyzną - Adamem. Z mojej strony to pierwszy związek, on ma za sobą 1 nieudany (trwał miesiąc, został zakończony przez jego dziewczynę - od początku był przegrany). Adam jest moim rówieśnikiem. Przybliżę jego osobowość: twardy mężczyzna z bardzo niskim poczuciem wartości, szukający miłości za wszelką cenę. Gdy go poznałam wydał mi się osobą o rozdartym wnętrzu; bardzo twardym, a jednocześnie o wysokiej wrażliwości. Nie chciałam z nim być, ponieważ wydawał się wyznawać zasadę: "byle jaka, byleby była" i myślałam, że jakakolwiek dziewczyna zechciałaby go, to byłby z nią w związku. Wiele razy go odtrącałam, tłumaczyłam, że nie możemy być razem (byłam też bardzo surowa dla siebie, bo cholernie się w nim zakochałam). Właściwie to jeden incydent spowodował, że jesteśmy razem, mianowicie koleżanka, która się w nim również zakochała postanowiła działać - wyznała mu miłość. On jednak zaskoczył mnie - odtrącił tę koleżankę mówiąc, że kocha tylko mnie i jeżeli ja z nim nie będę to już rezygnuje z miłości. Szczerze ucieszyło mnie to i oddaliło moje obawy przed tym, że jest kochliwy i zrani mnie w przyszłości, zostawiając dla innej. Stwierdziłam, że mogę zaryzykować i pokieruję się sercem. Kiedy poznałam rodziców ukochanego zaczęłam sensownie analizować i układać w całość jego charakter. Adam ma bardzo miłą i kochającą matkę, która wychowała swojego syna na dobrego chłopca, wrażliwego na krzywdę i szanującego kobiety przede wszystkim (tak też tłumaczyłam swoją zazdrość o inne kobiety, którym pomaga, rozmawia z nimi etc). Jego ojciec - przebojowy, luzacki, ale też znający umiar, szarmancki. Bardzo kocha syna, ale wyczuwam w ich relacji obustronną zazdrość - syna o przebojowość ojca, a ojca o uwagę matki dla syna. Ojciec też ma trochę żal, że syn nie jest taki jak on, ale jednocześnie to nie wyklucza jego miłości do syna. Charakter Adama był też kształtowany przez choroby jakie odbył w dzieciństwie (astma, kuracja sterydami co wpłynęło na tuszę, wyśmiewanie się przez rówieśników w dzieciństwie, do tego matka - hipochondryk). Dodam, że jest cholernie przystojny, jednak po kuracji został mu "brzuszek". Reszta ciała - ramiona szczególnie, ma pięknie wyrzeźbione. Tego niestety mój chłopak nie widzi. Ma bardzo niskie poczucie wartości. Od początku związku postanowiłam pomóc mu w uwierzeniu w siebie - wiem, że to wymaga dużo czasu, zresztą te 1,5 roku już przynosi efekty. Mówiłam mu, że jest cudowny, co mi się w nim podoba, walczę też z jego powagą. To co napisałam jest tylko analizą, w celu zrozumienia przez Pana/Panią mojej obecnej sytuacji. Po pół roku związku znalazłam w jego komórce SMSa do byłej dziewczyny: "może dostanę od Ciebie jakieś świntusze zdjęcia?". Mój świat w tym momencie legł w gruzach. Poczułam się cholernie zraniona, zhańbiona, zawstydzona... Zerwałam z nim i wpadłam w depresję. On również. Bardzo żałował że mnie tym skrzywdził, jednak tłumaczył się, że nie przypuszczał, że odbiorę to jako zdradę i nic go nie łączy z tą kobietą. Ze zranionym sercem dałam mu jeszcze jedną szansę. Po woli wszystko wróciło do normy, cieszyliśmy się wspaniałymi chwilami i było wszystko w porządku. Niedawno byłam na komputerze Adama i znalazłam w koszu zdjęcia jego byłej dziewczyny. Serce zaczęło mi walić jak młotem, nie mogłam złapać oddechu. Adam siedział za mną. Zamknęłam folder od razu i poszłam się do niego przytulić. Usłyszał moje bicie serca i zobaczył strach w oczach. Przytulił i zapytał czy chodzi mi o te zdjęcia z kosza. Kiwnęłam głową a on powiedział ze nie chce żadnych niedomówień i tu cytat: "gadam z nią jak z koleżanką. Tylko". Zdjęcia wysłała mu na komórkę, bo nie miała dostępu do komp, a on miał je wrzucić na portal społecznościowy. Tłumaczył, że to tylko pomoc... Ja odebrałam to jako kolejny zamach na nasz związek z jej strony. Z resztą Adam jest równie winny - po co w ogóle do niej pisał, wiedział przecież jak sprawa z ubiegłego roku mnie zraniła i jakie piętno odcisnęła na mojej psychice? Mój smutek przeradza się w złość, nie umiem nad tym zapanować, ciągle o tym myślę. Łzy same mi z oczu spływają na myśl o Tym. Widzę przecież jak bardzo Adam mnie kocha, ale dlaczego tak się zachował? Gdy chciałam sprawdzić jego reakcję na zerwanie związku (oczywiście nie chcę tego) znów się załamał. Zawsze powtarza, że chce dobrze, ale wychodzi źle, jest głupi itd. Dodam, że jestem osobą o słabej psychice i bezosobowym charakterze. Czasami wydaje mi się, że udając osobę silną, chcę pomóc Adamowi, który pewnie ma większe poczucie wartości niż ja. Byłam bita i lekceważona przez rodziców, którzy są mało inteligentni i czasami chcę wykrzyczeć im wszystkie błędy wychowawcze - a jest ich multum. Bardzo często analizuję rzeczywistość i ludzkie charaktery, a moja głowa nigdy nie odpoczywa od rozmyślania. Przykrywam się humorystycznym podejściem do życia, jednak w rzeczywistości jestem bardzo pokrzywdzona. Boję się, że z biegiem czasu oszaleję. Często miewam fobie a najgorsze jest to, że nie umiem odnaleźć własnego JA;(. Nie umiem powiedzieć czy ten list jest wołaniem o pomoc, czy po prostu chciałam z siebie wyrzucić coś co noszę w sercu od zawsze. W każdym razie dziękuję za uwagę. Nie oczekuję na odpowiedź, są ludzie z większymi problemami. Pozdrawiam i dziękuję za waszą pracę xyz

KOBIETA ponad rok temu

Witam!

Czytając Pani list mam wrażenie, ze stara się Pani analizować swoje życie na każdym kroku. Być może doświadczenia z dzieciństwa powodują, że nie ma Pani poczucia bezpieczeństwa, co przekłada się na relacje z partnerem.
Proszę pamiętać, że być może jest to czas, kiedy dojrzewa Pani do przepracowania pewnych wydarzeń. Dlatego zachęcałabym do rozważenia decyzji o terapii. Podczas spotkań z psychologiem będzie mogła Pani przeanalizować swoje zachowania wobec partnera (ciągła kontrola i brak zaufania), a także doświadczenia z dzieciństwa.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty