Depresja czy problemy ze sobą?
Hmm... mam 16 lat i jestem głupią dziewczyną. Wszystko zaczęło się w drugiej gimnazjum. Ciągle chodziłam smutna, całymi nocami płakałam. Zadawałam sobie pytanie, po co żyję. Przestałam wierzyć w Kościół, ale w Boga nadal gdzieś w głębi wierzyłam. Zawsze lubiłam czarny kolor, więc zaczęłam się tak ubierać, zaczęłam słuchać rocka, mam z 12 kolczyków. Parę razy się cięłam, ale jak mama zauważyła, to przestałam i zaczęłam przebijać co się tylko da. Wiele razy miałam myśli samobójcze, ale jakoś nigdy nie starczyło mi odwagi, zawsze myślałam, że wezmę jakieś leki i będzie po wszystkim. Oczywiście w szkole się uśmiecham i w ogóle wszyscy myślą, że jestem szczęśliwa. Ale ja najchętniej bym tylko spała i słuchała mojej kochanej muzyki, która mnie uspokaja. Lubię być sama, nie lubię ludzi, oni mnie nie rozumieją. Lubię być sama. Ostatnio moje myśli samobójcze przestały mnie nękać. Ale w sylwewstra zrobiłam coś tak głupiego, że już nawet wzięłam parę tabletek. Po szkole łażą ploty, ja nie lubię być w centrum uwagi. Mam tego wszystkiego dość, nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam. Nie wiem, czy to depresja, czy ja jestem jakaś nienormalna. Przy życiu trzyma mnie jeszcze tylko moja nadzieja, moje marzenia, które pragnę spełnić. Nie mam wsparcia w rodzicach, oni mówią, że jestem głupia i tyle. Przyjaciół niby mam, ale oni nie mogą mi pomóc. Więc w desperacji błagam o jakąś radę... You know the happiest day of my life, I swear the happiest day of my life, Is the day that I DIE!!!