Depresja i brak pomocy ze strony małżonki

Dzień dobry. Mam niestety problem: stany depresyjne oraz depresja i brak pomocy ze strony mojej żony. Ona twierdzi, że ja przesadzam, że mam się wziąć w garść i że "nie ma czasu na moje jakieś tam depresje". Cały czas próbuję jej wytłumaczyć, że w ten sposób pogrążam się jeszcze bardziej i męczę niemiłosiernie. Wszystko jest dla mnie problemem, najprostsze rzeczy stają się dla mnie nie do rozwikłania. Doskonale radziłem sobie w życiu, ale po urodzeniu się pierwszego dziecka nastapiło piekło: żona nie chciała wstawać w nocy (lub też bardzo rzadko wstawała) do płaczącego dziecka, twierdząc, że ona je urodziła w bólach i ja mam też się trochę pomęczyć.

Reasumując: nieprzespane noce (zawsze byłem śpiochem), praca całymi dniami i wieczne niezadowolenie ze strony żony, kłótnie o byle co i następnie niepowodzenia w życiu zawodowym (otworzyłem lokal gastronomiczny z kolegą, po ok. roku się rozstaliśmy, bo były tylko nieporozumienia). Zaznaczyć muszę, że w początkowej fazie żona "zarządziła" rozwód, przemeldowała wszysko na siebie (do tego czasu wszystko było na mnie, na co ja w ogóle nie zwacałem uwagi) w myśl zasady "patrz, jak sobie daję doskonale radę bez Ciebie". Przed otwarciem lokalu były wielkie plany, że ja się zajmę nim, a żona pójdzie do pracy i przejmie główny ciężar utrzymania rodziny. Cały czas tylko wyciągała rękę po pieniądze, których było mało. "Co to jest, żebym ja nie mogła pójść ze znajomymi do kina lub knajpy!!".

Prosiłem, błagałem, nic nie pomagało. Znalazła mi mieszkanie, "wyposażyła" w podstawowe rzeczy typu garnek, talerze itp. i rzekła "pa, kotku". Płakałem przez następne pół roku. Remontowaliśmy lokal, mało czasu miałem, żeby pójść do moich dzieci, jak już to tylko wieczorami, czasami i na to mi nie zezwalała. Przeżyłem piekło, długo by pisać. Doprowadziłem do tego, że się zeszliśmy ponownie. Zmieniliśmy miejsce zamieszkania, żona krótko przed tym znalazła pracę. Od tego momentu odczuwałem niepokój wewnętrzny, robienie głupich kanapek dla dzieci do przedszkola i do szkoły sprawiało mi straszny problem i trwało niebywale długo. Kręciłem się w kuchni w miejscu i nie wiedziałem, od czego zacząć; do tego jeszcze jej uszczypliwości typu "to ty jeszcze nie zrobiłeś???, to co ty robiłeś cały czas?" itp.

Stałem się płaczliwy, bardzo łatwo jest mnie zranić, jestem wiecznie zmęczony bez przyczyny. Nic mi się nie chce, zrezygnowany, najlepiej bym uciekł daleko przed siebie. Mam problemy z pamięcią, nie pamiętam terminów, które się wiecznie niejako powtarzają, o co moja żona ma pretensje. Mam jakieś idiotyczne myśli samobójcze, widzę siebie wiszącego i wyobrażam sobie, jak moje dzieci na to zareagują. Z życia seksualnego nie pozostało praktycznie nic, traktuję je jako zło konieczne. Mam problemy z koncentracją (już od bardzo dawna), dawniej "połykałem" książki, teraz zaczynam czytać i po paru stronicach nie wiem, o czym czytam.

Powala mnie na kolana fukanie mojej żony i jej wieczne uświadamianie, że np. czegoś tam nie załatwiłem i coś znowu zapomniałem. Sygnalizuję ten problem mojej żonie już od dłuższego czasu, że jestem może chory. Moja żona rzekła tylko, że "ona mi pomóc nie może i mam się wziąć w garść". Krzyczy na mnie, bo od dwóch tygodni nie mogę się zebrać w sobie (brak czasu, naprawdę) i skosić trawę na działce. Wysiada z auta i wrzeszczy i trzaska drzwiami. Bardzo często wysiada z auta (dowożę ją na dworzec codziennie) i nie powie nawet cześć albo do widzenia, co mnie bardzo boli. Byłem u lekarza pierwszego kontaktu, dostałem tabletki i raz w tygodniu zastrzyk uspokajający. Przerwałem po poleconych mi 5 tygodniach i jest może trochę lepiej, ale czuję, że TO znowu wraca. Co się ze mną dzieje?

MĘŻCZYZNA ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Szanowny Panie!

Przedstawione objawy są bardzo niepokojące i rzeczywiście mogą świadczyć o depresji. Powinien Pan niezwłocznie podjąć leczenie, nie czekając na akceptację żony, która może nigdy nie dostrzec problemu, ponieważ nie interpretuje Pana zachowania jako objawów chorobowych. Z niepokojem przeczytałam informacje o zastrzykach uspokajających i lekach przepisanych przez lekarza pierwszego kontaktu - potrzebuje Pan przede wszystkim spotkania z lekarzem psychiatrą, który postawi diagnozę i ustali odpowiednie, długoterminowe leczenie (farmakologiczne, psychologiczne).

W Pana życiu kilka trudnych sytuacji nałożyło się na siebie. Obecnie Pana relacja z żoną jest trudna i może być przyczyną frustracji, napięcia, w konsekwencji poważnego spadku nastroju. Dobrze byłoby ten problem omówić z psychologiem, podjąć psychoterapię indywidualną, pomyśleć o psychoterapii małżeńskiej. Dobra komunikacja jest kluczem do wzajemnego zrozumienia i oparcia w związku, a to (bez względu na przyczynę zaburzeń depresyjnych) jest Panu bardzo potrzebne.

Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze namawiam do wizyty u lekarza psychiatry.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty