Depresja... myśli samobójcze... okres przejściowy...?
Witam, mam na imię Adam. Mam 23 lata i mniej więcej od roku... może nieco dłuższego czasu... mam dziwne podejście do życia i ogólnie wyjątkowo odmienne spojrzenie na wszystko, co mnie otacza, jak i również na wszystkich dookoła. Jak w tytule (czy jakkolwiek by to inaczej nazwać), nie wiem, jak to dokładnie określić. Uważam, że nie mnie to oceniać. Nie chcę się sam zakwalifikować do konkretnej "kategorii". Ogólnie wszystko zaczęło się po szkole średniej. Uważam, że wtedy zaczęło się wszystko zbierać. Poprawka z matury, rok przerwy, dorywcze prace dla zabicia czasu i niewielkiego zarobku, kilkumiesięczny pobyt w szpitalu z powodu choroby płuc, ciągłe problemy z dziewczynami (ale to pomińmy)... Gdy w końcu po drobnych przejściach poszedłem na studia (co prawda zaoczne i drogie... ale zawsze to jakiś krok naprzód) i poznałem wymarzoną dziewczynę, wszystko zaczęło nabierać cudownych, kolorowych barw... Lecz po 1,5 roku wszystko zaczęło się psuć (bo w końcu ile może trwać szczęście?)... Dziewczyna mnie zostawiła... wyrzucili mnie ze studiów, gdyż cały swój czas i uwagę poświęcałem pielęgnowaniu związku. Została mi tylko praca, którą udało mi się zdobyć mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zacząłem się spotykać z tą właśnie dziewczyną i kiedy poszedłem na studia. Myślę, że stałem się przy okazji pracoholikiem, gdyż każdą wolną chwilę spędzam w pracy, aby wyłączyć myślenie na temat życia prywatnego. Nie mam również przyjaciół ani żadnych kolegów czy koleżanek. Znam tylko kilka osób w pracy, z którymi czasem zamienię słowo "na papierosie". Nie ukrywam również, że kilkukrotnie miałem myśli samobójcze, bo wszystko, za co się nie zabiorę, obraca się w pył. Do niczego nie potrafię się zabrać. Mam tylko pracę i nie wiem, co zrobię, jak stracę i tę ostatnią rzecz, na której mi tak naprawdę zależy. Jedyną pociechą dla mnie jest muzyka, od której (wszyscy wszędzie się śmieją i mi to powtarzają) jestem uzależniony. Ciągle chodzę wszędzie z odtwarzaczem mp4. W domu, aby również uciec gdzieś myślami... do lepszego, ciekawszego świata, i aby poczuć się jak ktoś inny, czytam książki i oglądam filmy. Czuję się jak jakiś "dzikus" czy "odmieniec". Jestem BARDZO samotny i najgorsze jest właśnie to, że nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Jak pisałem wcześniej, nie chcę sam się osądzać, więc piszę z prośbą o jakąkolwiek odpowiedź. Chcę po prostu przeczytać czyjąś opinię na ten temat, a wstydzę się udać z tym do psychologa czy gdziekolwiek indziej, choć wiem, że takie rozmowy, sesje czy jak to się fachowo nazywa, bardzo pomagają. Z poważaniem, Ada$