Dlaczego doszło u mnie do poronienia?
Witam. Staramy się z mężem o czwarte dziecko. Ostatnią miesiączkę miałam 19 grudnia 2018r. Cykle miałam zawsze 29-30 dniowe. Od 7 stycznia miałam objawy typowo ciążowe. Wyczulony węch, powiekszone piersi, zawroty głowy. Później pojawiły się skurcze macicy, które miałam również na początku 2 i 3 ciąży. Zaczęłam więc brać nopse max według zaleceń lekarza 2 razy dziennie. Skurcze prawie całkowicie ustąpiły. 15 stycznia (28 dzień cyklu) dostałam obfitego krwiawienia, przy tym pojawiły się dość mocne skurcze i bóle krzyżowe. Krew była żywo czerwona bez jakichkolwiek skrzepów. Tego samego dnia test ciążowy wyszedł negatywny. Dodam, że dzień wczesniej wspolzylam z mężem. Powtórzyłam test 18 stycznia. Również negatywny. Tego samego dnia wypadł jeden jedyny skrzep, który znalazłam na podpasce. 19 stycznia lekarz stwierdził na wizycie, że doszło do wczesnego poronienia i macica juz się oczyściła. Zlecił betę hcg z krwi, która zrobiłam tego samego dnia. Wynik mniej niż 2. Czy to możliwe, że ciąża była tak wczesna, że poziom bety był bardzo niski i równie szybko spadł? Każda ciążę u mnie wykrywano późno, bo dopiero około 6 tygodnia. Tutaj wychodził mniej wiecej 4 tydzień ciąży gdy doszło do krwawienia. Jestem pewna, że ciąża była tylko nie potrafię zrozumieć dlaczego wynik bety był tak niski i dlaczego doszło do poronienia? Krwawilam 7 dni natomiast teraz mam już tylko skąpe, żółte, gęste plamienia i dosyć mocne skurcze macicy