Dlaczego nie mam nadziei na poprawę?
Witam! Na depresję leczę się od kilku lat. Zdarzało mi się czasem (przy większych okazjach, tj. ślub znajomych, urodziny czy wakacje) pić alkohol. Tym razem też tak było. Wyjechałam na wakacje i brałam leki nierozważnie, sama dozując sobie dawki. Po powrocie mój stan uległ drastycznemu pogorszeniu. Lekarz zwiększył mi dawkę i wkrótce nastąpiła zdecydowana poprawa, która trwała przez 2 tygodnie. Po tym czasie (myślę, że pod wpływem stresu, wynikającego z podpisania nowej umowy o pracę i powrotu do pracy po wakacjach) moje samopoczucie nieznacznie się pogorszyło, a ja się tym przejęłam i zaczęłam panikować, że depresja wróciła.
... I rzeczywiście wróciła... Nie potrafię sobie pomóc. Brakuje mi nadziei i wiary w wyzdrowienie. Cały czas analizuję swój stan. Nieustannie czytam w Internecie o depresji (szczególnie na forach internetowych) i przypisuję sobie wszystkie objawy. W głębi duszy wiem, że jest już odrobinę lepiej, ale nie umiem się tym cieszyć, bo ciągle czekam, aż znowu będzie gorzej. Boję się, że leki już na mnie nie działają, ale z drugiej strony wiem, że już kilka razy wyciągnęły mnie z samego dna. Mój psychiatra polecił mi psychoterapię. Jestem po jednym spotkaniu. Proszę mi coś doradzić. Czy ja jeszcze kiedyś będę zdrowa???