Dlaczego nie mogę się cieszyć z tego, co mam? Co robić?
Mam 18 lat, nie dogaduję się z mamą, ojca nie widziałam już trochę czasu. Jestem wiecznie senna, przygnębiona, nic mi się nie chce, wszystko jest mi obojętne, często się denerwuję. W szkole nie jest tak, jak bym chciała. Nie jestem do końca zadowolona ze swojej figury. Nie lubię okazywać swoich uczuć, wszystko duszę w sobie. Mam cele, za które nie mogę się zabrać, nie mogę się przełamać. Problemy ze snem, potrafię nie spać całą noc. Od czasu do czasu, kiedy jest naprawdę ciężko, mam myśli samobójcze, lecz to tylko myśli. Ciągnie się to od mniej więcej 3-4 lat. Jeden dzień w miesiącu jestem wesołą, towarzyską osobą, taką jak kiedyś, pozostałe dni jestem ponura, bez emocji, bez życia. Chcę osiągnąć szczęście, mniej więcej wiem, co bym chciała osiągnąć, żeby je mieć, ale jak się do tego zabrać, skoro brak jakiejkolwiek motywacji, sił, chęci... Mam przyjaciół, wsparcie ze strony rodziny, czuję się kochana, stać mnie na zachcianki, przyjemności, jestem lubiana - dlaczego nie mogę się z tego cieszyć i dziękować Bogu, że mam tak dobre życie...? Co robić?