Dlaczego on milczy?
Hej, nie wiem, co robić, może mi pomożecie... Ponad pół roku temu na czateri poznałam chłopaka, spodobaliśmy się z wyglądu. On chciał się spotkać, ale ciągle odmawiałam, ponieważ nie spodobał mi się na tyle, żebym z nim się miała spotkać. Trochę pisaliśmy, ale nie pamiętam, kiedy kontakt się urwał.
Dwa miesiące temu jakoś zobaczyłam go na nk i pomyślałam, że napiszę do niego na gg co słychać. Okazało się, że miał problemy z kompem i lista osób mu przepadła na gg. Dziękował, że się odezwałam i takie tam (to było rano). Po południu sam mnie pierwszy zaczepił, ale ja jakoś go olałam – wtedy przyszła moja koleżanka, więc za bardzo też i nie mogłam z nim pisać.
Kilka dni mieliśmy przerwę. I znowu pierwszy się odezwał, ale ta rozmowa była już inna. Zaczął mi się podobać jako chłopak. W tym samym czasie on poczuł to co ja, sam mi pierwszy o tym napisał, i od tamtej pory było super. Tydzień przed spotkaniem codziennie dzwonił, czasami po dwa razy. No i bardziej zafascynowani byliśmy sobą. Mamy po 25 lat, a zaczęliśmy się za sobą uganiać jak dzieciaki. Po miesiącu w końcu się spotkaliśmy. Był zachwycony, ja zresztą też (oboje inaczej wyglądamy niż na fotkach), ale sama rozmowa i atmosfera była miła.
Zaprosił mnie do knajpki na kawę, siedział blisko mnie, patrzył się w oczy, po jakimś czasie postanowiliśmy się przejść po mieście. Niespodziewanie wziął mnie za rękę i nie chciał puścić (dla mnie to było trochę za szybko jak na pierwszą randkę), ale nie chciał puścić. Idąc, patrzył mi prosto w oczy (często patrzył, prawie cały czas), byłam zachwycona, (nie było pocałunku, bo oboje sądzimy, że na pierwszej randce jest na to za wcześnie, chociaż oboje coś do siebie czuliśmy – tak powiedział).
Po spotkaniu napisał mi SMS-a, że dziękuje, że pojawiłam się w jego życiu. Pisaliśmy na gg, dzwonił przed snem. Następnego dnia zaczepił mnie na gg – było normalnie, zapytał kiedy się widzimy, powiedziałam, że kiedy on chce, zaproponował, że dzisiaj, ja odpisałam, że niestety ale nie mogę, ponieważ kończę pisanie mgr i że mi pasuje czwartek, powiedział okej, ale już było inaczej. Zapytał, czy ja o nim myślę, odpisałam, że tak, on napisał, że tęskni, a ja zapytałam, czy o mnie też myśli, powiedział "tylko ty".
Byłam zajęta poprawianiem pracy, że nie pomyślałam tylko walnęłam, że skoro tylko ja myślę, to po co za mną tęsknisz. I tym go tak bardzo uraziłam, że powiedział, że nie wie, czy ta znajomość ma sens skoro ja zadaję dziwne pytania. Wyobrażacie sobie – mój prawie ideał, chłopak z moich marzeń pół godziny wcześniej pisze, że chce ze się spotkać, a później, że nie wie, czy ta znajomość ma sens, ponieważ źle go zrozumiałam.
Nie odzywał się, nawet nie pożegnał się ani nie zadzwonił. Następnego dnia sam napisał, ja byłam uparta i się pierwsza nie odzywałam. Napisał „hej”, a ja „hej”. Złość przeszła, a on, że nie i nie wie, czy ta znajomość ma dalej sens, i więcej słowem nie napisał. W środę napisałam mu, że jest dziwny i takie tam. W piątek dopiero zadzwonił z podniesionym głosem, że myśli dalej, co z nami będzie, bo dla niego to szkoda czasu skoro mam się czepiać głupot, że zachowuje się jak dziecko, a ja powiedziałam mu, że po prostu źle go zrozumiałam, a on, że tak napisał, bo miał na myśli, że tylko ja jestem ważna w jego życiu.
Miał się odezwać, ale odezwał się dopiero we wtorek, jak napisałam do niego SMS-a. Wyjaśniliśmy to sobie i powiedział, że jednak chce się odzywać i zaproponował spotkanie. Mogłam w czwartek i tak się umówiliśmy. Na pytanie dlaczego się nie odzywał, powiedział, że na mnie czekał, a jak powiedziałam, że nie lubię się narzucać, to odpowiedział, że on też nie. Więc w środę postanowiłam zadzwonić, nie odebrał tel., wieczorem napisałam, co słychać, nie odpisał. Więc napisałam SMS-a, że jego zachowanie jest dziwne, że chyba sam nie wie czego, chce i ciekawe, co będzie jutro... A on nic.
W czwartek rano napisał mi, że sorry, ale dzisiaj nie masz czasu dla ciebie, sorki:( odpisałam, że tak bywa, że nie masz czasu dla mnie, ciekawa jestem, czy jeszcze się spotkamy – może źle napisałam, nie po jego myśli, więc za jakiś czas mu napisałam raz jeszcze, że jak będzie miał czas, to żeby dał znać. A on nic. Wieczorem był na gg słowem się nie odezwał, napisałam za namową kuzynki „hej jesteś na gg, a słowem się nawet nie odezwiesz, jak ja mam to rozumieć, odpisz jeżeli to nie problem”. Źle zrobiłam że to napisałam. Nie odzywa się do dnia dzisiejszego. Nie usunął mnie też z nk.
Wczoraj też był na gg, więc postanowiłam napisać, bo pomyślałam sobie, że może czeka na mój ruch. W sumie to tydzień dzisiaj jest jak milczy. I tak napisałam "Siema, żyjesz? 15:11:43 he, he no tak najpierw piszesz, a później milczysz. Fajne bajeczki opowiadasz – poważnie... Gdybym wiedziała, że tak zakończysz znajomość, to bym sobie głowy tobą nie zawracała, a tak kurczę, jeszcze się spotkaliśmy, no trudno myślałam, że należysz do innych chłopaków, ale widać, że się pomyliłam. Już nigdy się nie odezwie. Papa." i też nic nie odpisał, dzisiaj był rano, ale słowem się nie odezwał:(
Jak ja mam rozumieć takie zachowanie? Dlaczego dzwonił, że jednak chce utrzymywać kontakt, a później odstawia takie cos, dla mnie to jest nie normalne, czyżby faktycznie oszukiwał mnie? Ale jak można okłamywać kogoś, patrząc mu cały czas w oczy? Błagam pomóżcie, bo zwariuję. Ja jestem tak nim zauroczona, że zwariuję, jak tak dalej będzie milczał:(