Dlaczego się zmieniłam?
Mam już prawie osiemnaście lat, a moim głównym problemem jest obojętność na świat. Od jakiegoś czasu nie potrafię odnaleźć w sobie radości i szczęścia, ale również tych negatywnych uczuć jak złość, gniew. Wszystko co mnie otacza jest dla mnie obojętne.
Funkcjonuję jak zawsze... szkoła, dom, znajomi. Jednak coś się we mnie zmieniło, słowa kiedyś dla mnie ważne - przyjaźń, miłość - straciły na wartości, używam ich jedynie z przyzwyczajenia. Nie przejmuję się jak kiedyś uczuciami innych osób, bez problemu kłamię (co kiedyś rzadko mi się zdarzało), nie odczuwając przy tym wyrzutów sumienia.
Nawet bardzo dobre wiadomości, które w przeszłości powodowały u mnie ataki euforii, obecnie są przyjmowanie obojętnie. Mam wrażenie, że byłabym w stanie żyć sama bez osób "bliskich" które mnie otaczają. Muszę też dodać, że ostatnio wolę spędzać czas sama, w odosobnieniu, dlatego też wiele osób się ode mnie odsunęło (co niezbyt wywarło na mnie jakiekolwiek wrażenie).
Przepraszam że tak chaotycznie napisałam, ale nie zbyt potrafię dobrać w słowa tę sytuację. Czuję się jakbym była kimś innym, osobą zamkniętą w ciele obcego człowieka.