Doły i samookaleczanie się - czy są znikąd?
Mam 14 lat. Nie radzę sobie z życiem... Podcinam sobie żyły... Moje myśli samobójcze nie dają mi spokoju :( Od jakiegoś czasu chodzę do szkolnego pedagoga. Niestety, nic mi to nie daje. Ten mówi, że jestem zapatrzona w siebie. Nie wiem już, co mam robić. Smutek nie daje mi spokoju, a łzy płyną jak oszalałe... Nie jestem w stanie nic robić. To, co kiedyś mnie cieszyło, już teraz nie daje mi zadowolenia. Zasypiam z myślą, że być może to był mój ostatni dzień męczarni... Być może to już będzie koniec.
Moje doły biorą się zwykle znikąd. Tak po prostu... jeden dzień jestem wesołą nastolatką, a na drugi dzień najchętniej nie pokazywałabym się wśród ludzi. W szkole radzę sobie dobrze. Jestem jedną z lepszych uczennic. W domu jest ok. Nie dogaduję się zbyt dobrze z mamą... Raz zobaczyła moje blizny na rękach, ale nic z tym nie zrobiła. Powiedziała tylko, że jestem głupia ;( Już dalej tak nie mogę. Życie mnie przerasta. POMOCY! Co mam robić? ;(